Wyniki z Hiszpanii bralibyśmy przed turniejem w ciemno, bo w składzie zabrakło niemal wszystkich podstawowych rozgrywających, trener Piotr Przybecki zabrał ze sobą wielu nowicjuszy z młodzieżówki i nikt nie oczekiwał cudów.
W tych okolicznościach kadra wyglądała co najmniej nieźle, a na pewno nie odstawała od mocniejszych rywali.
Postęp widoczny gołym okiem
Białorusini to teoretycznie rywal w zasięgu Polaków, ale Jurij Szewcow wystawił skład zbliżony do optymalnego. Porażka 28:30 wstydu nie przyniosła. Optymizmem powiało po meczu z Hiszpanami, szykującymi się do MŚ 2019. Przed rokiem mistrzowie Europy przejechali się po naszych szczypiornistach jak walec, tym razem namęczyli się z odmłodzonym zespołem (34:28). Spotkanie z Saudyjczykami było istotne głównie dla młodzieży (28:19).
- Graliśmy niezłe zawody z Białorusinami, ale przestrzeliliśmy sześć stuprocentowych sytuacji w ważnych momentach. Arek Moryto, który rzucił 11 goli, wystąpił z przeziębieniem, czuł się osłabiony (pod koniec meczu zmarnował 2 karne - przyp. red.). Przeciwko Hiszpanom wyglądaliśmy lepiej niż się spodziewaliśmy, efekt dała nasza taktyka bez bramkarza, z wprowadzaniem dodatkowego kołowego. Pojawił się pomysł na przyszłość, ale gra 7 na 6 wymaga dopracowania w innym zestawieniu personalnym - ocenia Przybecki
- Z Saudyjczykami wygraliśmy, ale nie ukrywałem swojej złości. Było wiadomo, co chcieliśmy zagrać. Nagle zaczęło się "łamanie" ustalonych akcji, własne pomysły. Gdy prowadzi się wysoko, to trzeba dobić przeciwnika. Nie wolno doprowadzać do nerwowej końcówki, to też nauczka na przyszłość. Generalnie postanowiłem sprawdzić tych mniej ogranych - podsumowuje Przybecki.
Serce rośnie
Właśnie gracze z młodszego pokolenia okazali się jednymi z największych wygranych wyjazdu. Damian Przytuła potwierdził ogromny potencjał, pierwsze bramki rzucili awansowani z młodzieżówki Piotr Jarosiewicz i Krzysztof Komarzewski, na kole rozpychał się Paweł Salacz. Z Saudyjczykami na dłuższym dystansie pokazał się 17-latek z SMS-u Gdańsk, Michał Olejniczak.
- Olejniczak ma ciąg na bramkę, nie odstaje fizycznie. Docelowo jego pozycją może być środek rozegrania. Salacz walczył, pomagał w obronie. Patrykowi Walczak wyrósł mocny konkurent, może na stałe dołączyć do Syprzaka i Gębali. Na dużo stać Damiana Przytułę, ale wciąż mnóstwo pracy przed nim. Cieszyłem się, że nie był słabym punktem w obronie, nieźle wyglądał pod własną bramką. Tak samo zresztą Olejniczak. Jak widzę tylu młodych walczących o miejsce w kadrze, to jestem bardziej przekonany do swojej pracy - przyznaje selekcjoner.
Mocni w tyłach
Turniej w Palencii jeszcze bardziej zaostrzył konkurencję wśród bramkarzy. Numerem jeden stał się Mateusz Kornecki, który wyszedł w pierwszym składzie w czterech z pięciu ostatnich spotkań, tylko z Hiszpanami poszło mu słabiej. W pogotowiu czekali Adam Malcher i Piotr Wyszomirski, obaj po wejściu byli mocnymi punktami.
Przybecki: - Mateusz po prostu jest w dobrej formie. Wywalczył miejsce numer jeden, ale to sytuacja na teraz. Cieszę się, że mocno naciskają go Wyszomirski i Malcher.
W końcówce 2018 roku selekcjoner zestawił w środku obrony Kamila Syprzaka i Macieja Gębala. Ta para dobrze wyglądała na tle Rumunów i Japończyków, Białorusini i zwłaszcza Hiszpanie obnażyli ich mankamenty, ale na ten moment to bodaj najbardziej optymalne ustawienie. Obrotowi dali też dużo jakości w ataku, dogrania do koła stały się receptą na niewielką siłę rażenia z dystansu.
Do myślenia dał Jan Czuwara. Lewoskrzydłowy Górnika Zabrze imponował przygotowaniem motorycznym i dynamiką, w dłuższej perspektywie powinien zastąpić nieobecnego w Hiszpanii Przemysława Krajewskiego. A może nie w tak odległej, o ile selekcjonera bardziej przekonają walory ofensywne Czuwary niż umiejętności Krajewskiego w obronie.
Utrapienia te same
Żeby nie było słodko, na wielu pozycjach pozostały dawne bolączki. Nie zazdrościmy Przybeckiemu decyzji o przyszłości polskiego środka. Bartosz Kowalczyk nie zachwycił, zdecydowanie lepiej wyglądał w Opolu, choć trener docenił realizację zadań w meczu z Hiszpanami. Adrian Kondratiuk znowu z przebłyskami, ale ogólnie raczej przeciętnie. Obaj dostaną szansę w sparingach ze Szwajcarami (11-12.01). Czy wyjdą na kwietniowe spotkania el. ME 2020 z Niemcami, to już inna sprawa. Co gorsze, wielkiego wyboru nie ma, podobną jakość zapewniali wcześniej Michał Potoczny czy najbardziej ograny Łukasz Gierak.
- Chłopaki mają momenty, niestety tylko momenty. Kondratiuk musi się przestawić na poziom reprezentacyjny. Kowalczyk dobrze regulował tempo w meczu z Hiszpanami, w grze 7 na 6 trzeba spowolniać akcje, stąd to kozłowanie - mówi Przybecki.
Loty znacznie obniżył Rafał Przybylski. Stał się przede wszystkim jeszcze bardziej chimeryczny. Od zawodnika z mocnej ligi francuskiej oczekuje się znacznie więcej. Na jedno udane zagranie przypadały dwa gorsze. Przybecki potwierdza: - Rafał też wie, że stać go na lepszą grę. Powinien wrócić do poziomu, kiedy stał się istotnym graczem reprezentacji, czyli mniej więcej dwa lata temu.
W odwrocie też Denis Szczęsny, który nieźle poradził sobie w debiutanckich spotkaniach w Opolu. Odkryty na nowo 26-latek zupełnie nie odnalazł się w Hiszpanii. Trzeba pamiętać, że występy na tak wysokim poziomie to nowość dla rozgrywającego drugoligowego TUSEM Essen.
- Cieszę się, że zagrał na dobrym poziomie w Opolu. Dla niego to był ogromny przeskok. Przyjechał i z miejsca miał pełnić ważną rolę. Brakowało czasu na trening. Białorusini i Hiszpanie postawili trudniejsze warunki i przygasł, ale przy takim nagromadzeniu przeżyć to normalne. Trochę zajmie zanim zrozumie się z chłopakami. Jest bardzo otwarty, atmosfera pozytywnie go zaskoczyła. Cieszę się, że mu tak zależy, zostawia serce na parkiecie - chwali go trener.
Kolejne wnioski będzie można wyciągnąć po dwóch sparingach ze Szwajcarami. Przybecki zapowiada, że wystawi identyczny skład, mogą w nim zajść kosmetyczne zmiany ze względów zdrowotnych.
ZOBACZ WIDEO Czy Polska potrzebuje Wilfredo Leona? "To tak, jakby do kadry dołączył Ronaldo lub Messi"