PGNiG Superliga: szalony finał w Kwidzynie. MMTS ograł Górnika Zabrze!

Newspix / Mateusz Słodkowski / Na zdjęciu: piłkarze ręczni MMTS-u Kwidzyn
Newspix / Mateusz Słodkowski / Na zdjęciu: piłkarze ręczni MMTS-u Kwidzyn

Co to była za końcówka! Michał Peret na trzy sekundy przed syreną rzucił do pustej bramki i zapewnił MMTS-owi Kwidzyn niespodziewane zwycięstwo nad wiceliderem tabeli, NMC Górnikiem Zabrze (27:26).

Mecz reklamowano jako starcie obron. Tej zabrzańskiej, z Michał Adamuszek w środku i Janem Czuwarą w roli wolnego elektronu, z kwidzyńską, dowodzoną przez Przemysława Rosiaka i Kamila Kriegera. Panowie nie szczędzili sobie "uprzejmości", wszystko jednak odbywało się w sportowej walce.

Górnicy, broniący drugiego miejsca na półmetku rozgrywek, często ścierali się ze środkowymi, jeszcze przed przerwą wykonali pięć rzutów karnych. Trudne życie miał zwłaszcza Marek Daćko, który dochodził do pozycji, ale czaił się na niego Bartosz Dudek.

Przed MMTS-em też piętrzyły się trudności. Damian Przytuła, odkrycie styczniowych meczów reprezentacji, szykowany na kwidzyńską strzelbę, był wypychany od bramki i zupełnie się pogubił. Jego zmiennik Kacper Adamski wniósł zdecydowanie więcej dobrego i przede wszystkim przyczynił się do odesłania Adamuszka na trybuny. Szef obrony Górnika już w 31. minucie opuścił parkiet po trzecim wykluczeniu. I powstała wyrwa, bo w kadrze zabrakło jeszcze odkrycia jesieni, Damiana Pawelca.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Energa MKS lepsza od Stali. Zakreta zatrzymał mielczan

W lukę wchodził Adamski, na kole urywał się Peret. MMTS radził sobie z odmienioną, bardziej wysuniętą defensywą, będącą przez rokiem znakiem firmowym zabrzan. Gospodarze poczuli, że otworzyła się przed nimi szansa nawet na zwycięstwo. Prowadzili 23:20, wychodziło im naprawdę dużo. Za przypadkowo znokautowanego Andrzeja Kryńskiego pojawił się Alan Guziewicz i kilkanaście sekund po wejściu zameldował się rzuconą bramką, inny rezerwowy Arkadiusz Ossowski znakomicie obsłużył Pereta.

Kamil Krieger wymęczył Marka Daćkę, odcinał nieco eksperymentalnie zmontowaną drugą linię Górnika, w której pierwsze skrzypce grał nie kto inny jak niezmordowany Iso Sluijters. Po kontuzji Ignacego Baka Holender jest jedynym prawym rozgrywającym. Rzucał z daleka, po pomyłce Tomczaka wziął się za karne (6/6), w najtrudniejszych chwilach przewodził siódemce z Zabrza.

W Kwidzynie robiło się coraz goręcej. Na dwie minuty przed końcem Adrian Nogowski trafił z ekwilibrystycznej pozycji, zapewnił prowadzenie 26:24 i odesłał na ławkę Buszkowa. Daćko zmniejszył różnicę, Górnikowi w osłabieniu udało się nawet wywrzeć presję i przejąć piłkę. Gliński miał przed sobą ok. 40 metrów placu i pustą bramkę. Spudłował.

MMTS odpowiedział, wywalczył karnego, którego zmarnował Potoczny. Zabrzanie zaryzykowali, zagrali bez golkipera i Jan Czuwara doprowadził do remisu. Piłka błyskawicznie dotarła na środek, Michał Peret dojrzał pustą bramkę i rzucił nad wracającym Martinem Galią. A potem poczuł na sobie przyjemny ciężar kolegów z drużyny.

To bodaj jeden z najlepszych finiszów w historii zawodowej PGNiG Superligi. W tym sezonie to pierwsza porażka Górnika z innym rywalem niż VIVE

MMTS Kwidzyn - NMC Górnik Zabrze 27:26 (13:13)
MMTS:

Dudek (6/26- 23 proc.), Szczecina (1/7 - 14 proc.) - Adamski 6, Nogowski 5, Peret 5, Orzechowski 3, Potoczny 3, Krieger 2, Guziewicz 1, Kryński 1, Przytuła 1, Ossowski, Rosiak
Karne: 1/2
Kary: 8 min. (Krieger, Adamski, Peret, Potoczny)

Górnik:
Galia (3/14 - 21 proc.), Kornecki (6/22 - 27 proc.) - Sluijters 8/6, Daćko 5, Czuwara 4, Adamuszek 3, Tomczak 3/2, Sićko 2, Buszkow 1, Gliński, Gogola, Kubała, Tatarincew
Karne: 8/9
Kary: 8 min. (Adamuszek - 6 min., Czuwara - 2 min.)
Czerwona kartka: Adamuszek (31 min., z gradacji)

Źródło artykułu: