VIVE przyjechało do Zabrza w "jedenastkę", bez Alexa Dujshebaeva, Julena Aguinagalde, Angela Fernandeza, Daniela Dujshebaeva, Luki Cindricia i Artsioma Karaleka. Poskładanie siódemki było wyzwaniem, Talant Dujszebajew musiał rotować składem, by dziewiątka graczy z pola wytrzymała cały dystans. Standardy w Superlidze są jednak takie, że VIVE, nawet w tak okrojonym składzie, swobodnie radzi sobie z rywalami.
Górnik, wicelider tabeli, niepokonany od 12 meczów, wyciągnął wnioski z jesiennej porażki, nie przegrał spotkania w szatni. Kiedy spróbować złamać dominację VIVE, jeśli nie teraz? Przecież rywale na wszelkie sposoby łatali luki w siódemce. Mariusza Jurkiewicza odciążali na środku Michał Jurecki, Blaż Janc, Krzysztof Lijewski, okazjonalnie na kole pojawiało się pół drużyny. Na zabrzan jednak wystarczyło.
Pierwsza połowa zwiastowała emocje. Gdyby nie znakomity Władisław Kulesz, bombardujący z daleka, mistrzowie Polski mieliby wielkie problemy przed przerwą. Białorusin uzbierał sześć bramek, nie dawał żadnych szans na interwencję. Potem dokładał kolejne i bodaj po raz pierwszy w Superlidze pokazał olbrzymi potencjał. Po prostu maszyna do rzucania z dystansu.
ZOBACZ WIDEO Fenomenalna forma Klicha w klubie. "Chciałbym, żeby przełożył to na reprezentację"
Zabrzanom czasem sprzyjało szczęście, ale generalnie unikali prostych błędów, grali mądrze. Korzystali z Marka Daćki na kole, z daleka zaskakiwał Iso Sluijters, choć kilka razy obili Filipa Ivicia i nadziali się na kontry. Kapitalną zmianę dał Martin Galia, przy nazwisku Czecha pojawiało się nawet 60 proc. skuteczności. Tylko Szymon Sićko jakby nie dopasował się do reszty zespołu. Był niepewny, pudłował niemiłosiernie, w końcu trener Rastislav Trtik musiał dokonać zmiany. Na parkiet wszedł rekonwalescent Łukasz Gogola i też nie wyglądał dobrze.
Kilka słabszych minut z VIVE to jak harakiri. Wystarczyła seria błędów, głównie rozgrywających, by emocje zupełnie zgasły. Mateusz Jachlewski z łatwością kończył kontry, bo Trtik ryzykował i wycofywał bramkarza. Bramkę zamurował zmiennik Ivicia, Vladimir Cupara. Serb przez 15 minut dał się pokonać, szczególnie miał na rozkładzie Jana Czuwarę. Różnica błyskawicznie urosła do ogromnych rozmiarów.
VIVE pokazało Górnikowi miejsce w szyku i przerwało passę zwycięstw wicelidera tabeli.
PGNiG Superliga (15. kolejka):
NMC Górnik Zabrze - PGE VIVE Kielce 24:32 (14:14)
Górnik: Kornecki (4/19 - 21 proc.), Galia (6/20 - 30 proc.) - Tomczak 2, Czuwara, Gogola 1, Adamuszek, Sićko, Gliński 2, Sluijters 7, Buszkow 4, Kubała 1, Gromyko 1, Daćko 6, Pawelec
Karne: 2/3
Kary: 6 min. (Sluijters, Czuwara, Pawelec)
VIVE: Cupara (6/17 - 35 proc.), Ivić (6/17 - 35 proc.) - Jachlewski 8, Jurecki 2, Kulesz 9, Jurkiewicz 1, Lijewski 3, Janc 4, Moryto, Bis 2, Mamić 1, Moryto 2
Karne: 1/1
Kary: 8 min. (Jurecki, Kulesz, Lijewski, Jurkiewicz)