- Nie czuję się bohaterem. W konkursie karnych decydowaliśmy z Martinem, kto będzie szedł bronić dany rzut. Był to ten, który czuł, że da radę zastopować konkretnego zawodnika. Można to też ująć jako przewagę psychologiczną. Kto ją miał, ten wchodził do bramki. Wyszło tak, że trzy rzuty udało nam się obronić - powiedział Kornecki.
Nie jest tajemnicą, jak bramkarze przygotowują się do zawodów. - Oczywiście analizujemy zapis video. Wygląda to tak, że każdy z nas może zasygnalizować swoje spostrzeżenia, także co do wykonywania karnych. Wiadomo, że ciężko mieć stuprocentową pewność gdzie będzie oddany rzut, ale w newralgicznych momentach dany zawodnik zazwyczaj kieruje je w swoje ulubione punkty. To się w środę sprawdziło.
Wracając jeszcze do środowego spotkania, to mimo wcześniejszego prowadzenia różnicą pięciu bramek i kontroli nad wydarzeniami na parkiecie, w pewnym momencie jakość gry Górnika zaczęła systematycznie spadać. Pojawiało się coraz więcej błędów. - Na pewno zmęczenie dawało nam się we znaki. Graliśmy tylko z czterema rozgrywającymi. Udało nam się ten mecz szczęśliwie doprowadzić do rzutów karnych, a potem wygrać - zauważył.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Pogrom w Kwidzynie. Kolejna łatwa wygrana PGE VIVE
Jedno wydarzenie szczególnie utkwiło w pamięci reprezentanta Polski. - Ważnym momentem była 45. minuta meczu, kiedy do bramki Azotów szedł Walentyn Koszowy i obronił dużo rzutów z czystych pozycji. Bronił na pewno na wysokiej skuteczności i z tego wzięła się ta nerwówka. My nic nie rzucaliśmy, a puławianie odrabiali straty i zapas kilku bramek szybko stopniał.
Zobacz także: Reprezentant Polski wraca do Azotów Puławy -->
Kornecki podpisał ostatnio kontrakt z PGE VIVE Kielce i już latem powróci prawdopodobnie w rodzinne strony. Jest bowiem wychowankiem innego klubu ze Świętokrzyskiego, KSSPR-u Końskie. - Raczej nie kierowałem się tym w pierwszej linii - stwierdził.
Przyczyny były znacznie istotniejsze. - Chcę się rozwijać jako zawodnik, dlatego podjąłem taką decyzję. Poza tym gram już w szósty sezon w Górniku i chciałem spróbować czegoś nowego w swojej przygodzie z piłką ręczną. Kielczanie grają w Lidze Mistrzów. To będzie dla mnie nowe doświadczenie i spora szansa doskonalenia umiejętności. Na razie jednak skupiam się na grze w Zabrzu, a to jest moja dalsza przyszłość - wyjaśnił 25-latek.