Przed meczem trener Xavier Sabate mówił, że jeszcze nie wszystko stracone i nie traci wiary w awans. Wypowiedzi Hiszpana traktowano bardziej z przymrużeniem oka, bo szanse na awans były znikome. Nie tylko ze względu na cztery bramki do odrobienia i fatalne statystyki wyjazdowe w Danii.
Nafciarze sami rzucali sobie kłody pod nogi. Z rewanżu - na własne życzenie - wyeliminował się podstawowy obrotowy, Renato Sulić. W Płocku Chorwat "poczęstował" rywala ciosem w brzuch i został zawieszony na dwa mecze. Jedynym dostępnym kołowym pozostał Mateusz Piechowski, który przez ostatnie sezony przesiadywał na ławce. Prawdziwe problemy zaczęły się jednak po gwizdku.
Plagi egipskie
Po 14 minutach, w ciągu 60 sekund, z parkietu wylecieli dwaj liderzy, Dan-Emil Racotea i Jose Guilherme de Toledo. Wisła chyba nie odrobiła lekcji, bo Sebastian Skube - tak jak w Płocku - wrzucał obrońców na karuzelę. Najpierw Słoweniec ośmieszył Rumuna, a po chwili został przez niego pociągnięty za szyję. Sędziowie nie zawahali się, wyciągnęli czerwoną kartkę, chociaż sytuacja nie należała do tych z serii "czarno-białych". Kilkanaście sekund później powtórka z rozrywki, tym razem raczej bez kontrowersji. De Toledo przyłożył Skubemu w twarz.
ZOBACZ WIDEO: HME Glasgow 2019. Piotr Lisek: Polska skokami stoi!
Środkowy wciąż był nieuchwytny i zapowiadało się, że Duńczykom braknie niedługo krzesełek dla wykluczonych. Wynik uciekał, frustracja rosła, ale Nafciarze opanowali nerwy i ratowali wynik.
Siła razy ramię
Bjerringbro okopało się przed własną bramką i cała taktyka Wisły opierała się na rzutach z dystansu. Tomasz Gębala i Ziga Mlakar brali na siebie ciężar, odpalali z daleka. Szkoda tylko, ze wicemistrzowie Polski pod presją gubili się w ataku pozycyjnym i byli karceni w kontrach, m.in. przez weterana Jespera Noddesbo.
Jak na tak okrojone możliwości, Wisła wyglądała jednak więcej niż przyzwoicie. Nie odstawała, po dobrym początku drugiej połowy doprowadziła do remisu. Świetne bronił Adam Morawski, pomagali mu obrońcy, przez 15 minut wpuścił tylko jedną piłkę. W ataku uaktywnił się Piechowski i robiło się coraz ciekawiej. Obrotowy wywalczył karnego, a Lovro Mihić dał prowadzenie 18:16. Połowa strat została zniwelowana.
Po raz pierwszy w dwumeczu sytuacja wymknęła się z rąk Bjerringbro. Gospodarzy zamurowało, przeraźliwie pudłowali. Nacho Moya dwa razy z daleka, Gębala z niewygodnej pozycji i w 46. minucie wszystko zaczęło się od nowa (17:21).
Chichot losu
W Silkeborgu działy się cuda. Morawski jakby miał magnesy na całym ciele, przyciągał prawie wszystko, w tym dwa karne w końcówce. Miał ponad 70 proc. skuteczności! Najbardziej doświadczeni Duńczycy popełniali kardynalne błędy.
Kapitalną pracę wykonali Piechowski i Gębala, czyli od miesięcy ci najbardziej besztani przez kibiców. W 54. minucie Daszek wprowadził Wisłę do fazy TOP 16, Mihić z karnego dołożył kolejną bramkę. Gracze Bjerringbro znaleźli się na deskach, kontra Daszka już zupełnie ich podłamała.
To, co wydawało się irracjonalne, stało się faktem. Po raz pierwszy od trzech lat w fazie TOP 16 Ligi Mistrzów mamy dwie polskie drużyny. Nasza piłka ręczna potrzebuje takich wieści!
ZOBACZ: Dobry mecz Syprzaka w Lidze Mistrzów
Liga Mistrzów:
Bjerringbro-Silkeborg - Orlen Wisła Płock 20:27 (15:13)
Bjerringbro: Larsen, Rezar - Nielsen Oris 4, Pedersen 3, Thomsen, M. Nielsen 1, Lassen 2, Plogv Hansen 1, Skube, Noddesbo 5, Plougstrup, Hundstrup, Jensen 2, Knudsen 1.
Orlen Wisła: Morawski, Borbely - Daszek 5, Krajewski 1, Racotea 1, Moya 2, Zdrahala 1, Obradović, Góralski, Piechowski 3, Tarabochia, Mihić 4, de Toledo, Gębala 4, Mlakar 6.
W pierwszym meczu: 26-22 dla Bjerringbro-Silkeborg.
W dwumeczu: 49-46 dla Orlenu Wisły Płock.
Awans: Orlen Wisła Płock.
Taki mecz był Wiśle potrzebny. Morale zespołu na pewno wzrośnie. Wisła teraz już nic nie musi, Czytaj całość