Patryk Rombel. Trener od zeszytów

Materiały prasowe / handball.motorsich.com / Na zdjęciu: Patryk Rombel
Materiały prasowe / handball.motorsich.com / Na zdjęciu: Patryk Rombel

- Rola selekcjonera to ogromne wyzwanie. Jeśli mam spadać, to z wysokiego konia - mówi Patryk Rombel. 35-latek zadebiutuje w roli trenera reprezentacji piłkarzy ręcznych meczem eliminacji mistrzostw Europy z Niemcami (środa, 18:00).

Kamil Kołsut, WP SportoweFakty: Dlaczego Patryk Rombel to dobry materiał na selekcjonera reprezentacji Polski?

Patryk Rombel: Nie pracuję w marketingu, żeby się reklamować. Cieszę się, że dostałem ofertę pracy z kadrą. To dla mnie ogromne wyzwanie. Gdybym nie wierzył, że mogę mu podołać, powiedziałbym: "Dziękuję, to nie dla mnie".

Ma pan 35 lat. Komentarze były różne.

Nie miałem czasu ich czytać. Najlepszą odpowiedzią dla krytyków będzie praca. Trenerem jestem już czternasty rok, przeszedłem w tym fachu wszystkie szczeble: od prowadzenia młodzieży w Kwidzynie, przez seniorów, po Motor Zaporoże.

Na Ukrainie spędził pan półtora roku.

To był mój pierwszy zagraniczny wyjazd, zderzyłem się z nową kulturą. Prowadziłem zespół w Lidze Mistrzów, mierzyłem się z najlepszymi, na ich tle mogłem odkryć swoje słabości. Po powrocie sporządziłem sobie listę rzeczy, które mogłem zrobić lepiej. Gdybym miał podjąć decyzją o wyjeździe jeszcze raz, byłaby taka sama.

ZOBACZ WIDEO "Podsumowanie tygodnia". Krzysztof Piątek przerasta AC Milan? "Ciągle brakuje mu wsparcia"

Według rzecznika prasowego Motoru odszedł pan z klubu, bo "zrodził się konflikt, od kilku zawodników był pan niewiele starszy".

Żadnego otwartego konfliktu nie było.

Zaskoczyła pana Ukraina?

To kraj kontrastów. Zdarza się, że po drodze jedzie samochód z najwyższej półki, a za nim podąża kilka Ład z lat 70., trzymających się na taśmie klejącej. W sklepie obok ludzi z wysypującymi się koszykami stoją zaś ci, którzy mają w ręku 4 produkty i przy kasie muszą 2 odłożyć, bo ich na nie nie stać. Mam wrażenie, że często nie doceniamy, w jakim miejscu jesteśmy jako kraj i jako społeczeństwo. Zobaczmy, ilu Ukraińców przyjeżdża do Polski. Dla nich to ziemia obiecana!

Śledzi pan tamtejszą sytuację polityczną?

Wiem, że pierwszą turę wyborów wygrał komik, którego jedyne doświadczenia z polityką to występy w serialu na jej temat. To pokazuje, że Ukraińcy są rozczarowani, rozgoryczeni. Słyszą opowieści i widzą, jak wygląda codzienność na Zachodzie, a sami nie mają za co żyć. Z boku może to wyglądać na bunt. Zazdroszczą nam i mają nadzieję, że kiedyś będzie u nich tak, jak jest dziś u nas.

Skończył pan granie wcześnie, w wieku 30 lat. Jako zawodnik spełniony, który wycisnął karierę do ostatniej kropli?

Nie wiem, czy mogłem pracować lepiej. Na pewno dało się pracować ciężej. Nigdy nie odpuszczałem, nie folgowałem sobie. Zawsze podchodziłem do moich obowiązków z sercem i głową. Dałem z siebie wszystko, nie mogłem zrobić więcej.

Jest pan uczniem Tałanta Dujszebajewa?

Przekazał mi duży zasób wiedzy, ale dalej szukam swojej interpretacji tego, co w tej pracy najważniejsze. Jestem sumą trenerów, których spotkałem. Także podczas staży, bo w ostatnich miesiącach odwiedziłem Paryż i Segedyn, a mój współpracownik był w Barcelonie. Zawsze wiązałem swoją przyszłość fachem trenerskim, notatki w zeszytach zacząłem zbierać już pod koniec czasów juniorskich.

Dużo się ich uzbierało?

Cały regał, na pewno jest ich kilkadziesiąt. Zawsze starałem się podchodzić systematycznie do tego, co robię.

Często pan do nich sięga?

Podejrzewam, że gdybym teraz sięgnął do zapisków sprzed lat, to załamałbym ręce nad tym, jakie pisałem głupoty. To, co robię, ewoluuje. Cały czas szukam nowych rozwiązań i uzupełniam system, który mam w głowie. Praca trenera polega na nieustannej analizie, wyciąganiu wniosków oraz poszukiwaniu nowych rozwiązań. Trzeba się rozwijać i cały czas iść do przodu.

Kiedy będziemy mogli powiedzieć o reprezentacji, że to drużyna Patryka Rombla? Dujszebajew, zaczynając pracę z kadrą mówił, że potrzebuje 60-70 treningów.

Zawsze czas działa na korzyść trenera, a nikt go szkoleniowcowi nie daje. Rozliczenia następują błyskawicznie. Na pewno potrzeba kilkudziesięciu spotkań, kilkudziesięciu-kilkuset wspólnych treningów, aby zawodnicy swobodnie poruszali się w określonym systemie grania i rozumieli go intuicyjnie.

Rozmawiał pan już z poprzednikiem Piotrem Przybeckim?

Jeszcze nie, w ciągu ostatniego miesiąca właściwie przez cały czas byłem w podróży. Kiedy sytuacja się uspokoi, na pewno się z Piotrem spotkam.

Buduje pan drużynę na teraz, czy na mistrzostwa świata w 2023 roku?

Wiadomo, że długofalowo priorytetem są mistrzostwa świata w 2023 roku, gdzie jako gospodarz musimy wypaść bardzo dobrze. Dziś najważniejsze są jednak trwające eliminacje. Musimy wygrać przynajmniej dwa z czterech meczów i wywalczyć awans.

Jego brak mieści się panu w głowie?

Podchodzę do moich obowiązków profesjonalnie, więc muszę zakładać i taki scenariusz. Przed spotkaniem z Izraelem nikt nie spodziewał się porażki, a jednak do niej doszło. Zakładanie, że coś jest niemożliwe, powoduje utratę koncentracji. Do starć z Izraelczykami i Kosowianami musimy podejść tak samo, jak do konfrontacji z Niemcami.

Rozmawiał pan na temat powrotu do kadry ze starszymi zawodnikami? Taki Michał Jurecki ma 34 lata.

Pytanie po ich o powrót do kadry po raz piąty, szósty czy siódmy - kiedy powiedzieli wyraźnie: "Ta furtka jest zamknięta" - nie ma sensu. Nie robiłem tego zarówno z szacunku do ich decyzji, jak i z szacunku do mojego poprzednika. To byłoby nie fair. Mamy budować drużynę na przyszłość.

Marek Szpera czy Paweł Podsiadło to też nie juniorzy. W 2023 roku będą mieli 36 i 37 lat.

Jurecki będzie się zaś zbliżał do "czterdziestki".

Znamy skład Polaków na mecz z Niemcami -->

Trudno powiedzieć, że odmłodził pan kadrę. To wciąż drużyna na tu i teraz.

Nie sądzę, aby radykalna zmiana pomogła tej drużynie się rozwijać. Młodzi muszą mieć od kogo czerpać doświadczenie. U nas będą mogli się uczyć od zawodników grających przez lata na międzynarodowym poziomie we Francji czy Niemczech, którzy trochę już w życiu widzieli i przeżyli kilka wielkich imprez.

Przybecki dokonał gruntownego przeglądu kadr. Dzięki jego pracy jest pan pewny swoich powołań, to grupa wybrana na dłużej czy kolejny etap selekcji?

Mój poprzednik wykonał świetną pracę, dzięki niej dostaliśmy mnóstwo materiału do analizy. Mamy wyselekcjonowanych 30-35 zawodników, bo na kadrę A i B patrzę jako całość. Na pewno chcemy, aby ta grupa była węższa, ale też w żadnym wypadku nie wysyłam sygnału, że selekcja za chwilę zamknięta.

Ma pan w głowie nazwisko środkowego rozgrywającego, na którego zdecydowanie postawi?

Tak, mam. Jeśli potwierdzi swoją przydatność na treningach, mecze z Niemcami będą dla niego dobrym sprawdzianem.

Jakie są nasze mocne strony?

Mamy świetne skrzydła, mocną i wyrównaną bramkę oraz kilku obrotowych obdarzonych naprawdę dobrymi warunkami fizycznymi. Do tego dochodzi wielu perspektywicznych zawodników na pozostałych pozycjach.

Zachęca pan młodych zawodników do wyjazdu z Polski?

Można robić postępy, grając w Polsce i występując w europejskich pucharach. Sportowiec to człowiek, który podejmie wyzwania i jeśli widzi takie dla siebie w naszej lidze, to dlaczego nie? Z drugiej strony chciałbym, aby zawodnicy mający możliwość wyjazdu, wykorzystywali ją. To świadczy o ambicji. Wolę graczy, którzy nie boją się ryzyka i wyjeżdżają się rozwijać, nawet w nieznane. Nikomu nie powiem jednak: "Jedź!". Każdy jest kowalem swojego losu.

Autor na Twitterze:

Źródło artykułu: