Piotr Papaj: Będziemy gryźć parkiet, ale się utrzymamy. Nie ma innej opcji

WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Piotr Papaj
WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Piotr Papaj

Zawodnicy Energi Wybrzeża przegrali przed własną publicznością z PGE VIVE Kielce 29:42. Teraz czekają ich play-outy, czyli najważniejsza część sezonu. Piotr Papaj stwierdził, że nawet przez myśl mu nie przeszło, że jego drużyna może spaść z ligi.

Kielczanie przyjechali do Gdańska w ośmiu z pola, jednak tempo już w pierwszej połowie było olbrzymie. Kwestią były tylko rozmiary pogromu. - Nie jest ważne czy zespół z Kielc przyjedzie w ośmiu, dziesięciu, piętnastu czy sześciu zawodników, jakość każdego jest niesamowita. Wszystkie mecze są trochę inne, ale ja takie spotkania lubię, bo to mój macierzysty klub. Po każdej bramce cieszę się tak samo i zawsze staramy się grać najlepiej jak potrafimy. I tym razem mieliśmy szansę żeby wygrać, ale się nie udało - powiedział Piotr Papaj.

Niektórzy piłkarze nie okazują radości po golach strzelonych macierzystemu klubowi. Skrzydłowy Energi Wybrzeża do nich nie należy. - Ja poza boiskiem jestem strasznie cichy i wycofany, a na boisku jest totalnie odwrotnie. Ktoś kiedyś mi powiedział, że tak to powinno wyglądać i podczas meczu powinniśmy się cieszyć z tego, co robimy. To nakręca zespół, a przeciwników zbija na dół. Ja tak robię i to mi pomaga - zauważył.

Głogowianie nie wykorzystali szansy. Zobacz więcej!

Energa Wybrzeże od trzech spotkań gra pod okiem Thomasa Orneborga. Dwa z nich były wygrane. Czy ten impuls był drużynie potrzebny? - Jeszcze za wcześnie by oceniać i porównywać pracę trenerów Orneborga i Lijewskiego. Tych treningów jeszcze nie mieliśmy tak dużo i ciągle widać w zespole pracę trenera Lijewskiego. Nowy trener nie przewracał wszystkiego do góry nogami. Ma świadomość, że jesteśmy w takim okresie sezonu, że nie miałoby to żadnego sensu. Nie da się wejść do zespołu i powiedzieć, że od dziś gramy totalnie inną piłkę ręczną. To długi proces i na razie bazujemy na tym, co mieliśmy. Obaj trenerzy są bardzo dobrymi szkoleniowcami - stwierdził zawodnik.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: kontrolowana wygrana Gwardii nad Górnikiem

Telekom Veszprem wraca do Ligi SEHA. Zobacz więcej!

Czy nie wyglądało to tak, że gdańszczanie po prostu potrzebowali ostrego ciosu by się otrząsnąć? Ich gra w ostatnich miesiącach wyglądała momentami dramatycznie. - Może ten szok po zwolnieniu Marcina Lijewskiego przyczynił się do tego, że wygraliśmy z Górnikiem i z Arką? Ciężko mi powiedzieć, na pewno Marcin nie jest złym trenerem, wręcz przeciwnie - bardzo dużo mu zawdzięczam. Taki jest jednak sport. Kiedyś słyszałem, że trener Wenta mówił: trener w dniu podpisaniu kontraktu podpisuje też swoje odejście. Różnica jest taka którego będzie to dnia i w jakiej będzie formie. My się musimy do tego dostosować. Powoli się docieramy z trenerem, wyniki są pozytywne i dobrze nas to nastraja przed play-offami - podkreślił Piotr Papaj.

Jeszcze kilka tygodni temu, gdy gdańska drużyna przegrywała mecz za meczem również z zespołami z dolnej części tabeli, kwestia ich utrzymania wcale nie była tak oczywista. Teraz akcje Energi Wybrzeża wzrosły. - Ja ani przez moment nie pomyślałem, że możemy się nie utrzymać w tej lidze. Dalej w to wierzę i nie przyszło mi przez myśl, że możemy z niej spaść. Tak było nawet, gdy dowiedzieliśmy się że na 99 procent będziemy grali w play-outach, po seriach porażek w meczach, w których byliśmy faworytami. Dalej wiedziałem, że stać nas na wygranie z wszystkimi zespołami z play-outów. Będziemy gryźć parkiet, ale się utrzymamy. Nie ma innej opcji - podsumował Papaj.

Komentarze (0)