- Patrzę na całość, na drużynę - mówi Mateusz Kornecki, zapytany o ocenę debiutu reprezentacji Polski pod wodzą nowego szkoleniowca. - Pomimo porażki można wyciągnąć pozytywne wnioski z tego spotkania.
Zdaniem jednego z najlepszych kadrowiczów środowego spotkania, końcowy sukces będzie w dużej mierze zależał od postawy w obronie. - Na pewno defensywa będzie kluczowa. Ponadto trzeba wyeliminować proste błędy, w szczególności te niewymuszone - mówi 24-letni golkiper. - Wtedy można myśleć o korzystnym wyniku.
Może to napawać optymizmem, bowiem obrona w pierwszym meczu z kadrą Niemiec stała na naprawdę dobrym poziomie. - Zgadzam się, że defensywa była zdecydowanie lepsza w naszym wykonaniu niż ofensywa. Liczba straconych bramek tego nie odzwierciedla, ale trzeba pamiętać, że straciliśmy dużo bramek z kontrataku, po naszych błędach - przyznaje Kornecki.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Czy Grosicki to zawodnik na Premier League? "Liga musi go zweryfikować"
Występujący na co dzień w Górniku Zabrze bramkarz nie chce zdradzić jednak szczegółów scenariusza na nadchodzące starcie. - Mamy swój plan. Trener wraz ze sztabem na pewno robią wszystko, żeby jak najlepiej przygotować nas do sobotniego spotkania - odpowiada z przekonaniem.
Dla Biało-Czerwonych będzie to dopiero druga potyczka pod okiem Patryka Rombla. Jak przyznał po meczu Tomasz Gębala, nowy szkoleniowiec preferuje inny styl gry niż jego poprzednik. - Tomek miał pewnie na myśli sposób bronienia. Jest to po prostu inny styl, który wymaga odpowiedniej liczby treningów, aby wszyscy zrozumieli, jak mają się poruszać - komentuje słowa swojego reprezentacyjnego kolegi Kornecki.
W sobotę wychowanek KSSPR Końskie ponownie stanie naprzeciw swojego nowego klubowego kolegi, Andreasa Wolffa. Obydwaj w kolejnym sezonie będą bowiem występować w drużynie PGE VIVE Kielce. Kornecki jest pełen podziwu dla umiejętności niemieckiego bramkarza. - Na pewno jest to ich bardzo mocna strona. Wystarczy spojrzeć ile Niemcy tracą bramek. Mocna, agresywna obrona poparta bardzo dobrym bramkarzem robi swoje - kończy reprezentant Polski.