Status: poszukiwany. Orlen Wisła Płock poluje na lewego rozgrywającego

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: zawodnicy Orlen Wisły Płock
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: zawodnicy Orlen Wisły Płock

Mijają kolejne dni, lecz dalej nie wiadomo, kto będzie występował na lewym rozegraniu Orlen Wisły Płock. Władze Nafciarzy jednak uspokajają - rozmowy z zawodnikami są finalizowane.

Nowy bramkarz jest? Jest. Playmaker? Nawet dwóch. W misternej układance, jaką jest skład Nafciarzy na kolejny sezon, pozostała jedna niewiadoma - kto będzie występował na lewym rozegraniu. A to przecież jedna z najważniejszych pozycji. Od tych właśnie graczy oczekuje się często największego zagrożenia rzutem.

Na kogo można liczyć

Jest już kwiecień, sezon powoli zbliża się ku końcowi, a w Płocku nowych zawodników na lewą połówkę ani widu, ani słychu. Już za chwilę z zespołem mogą się pożegnać wszyscy obecnie występujący na tej pozycji zawodnicy, a ich zmienników jak na razie brak. Tomasz Gębala jakiś czas temu zapowiedział zmianę otoczenia, Dan-Emil Racotea wciąż ma trafić do Telekomu Veszprem, chociaż ciężko sobie to wyobrazić, biorąc pod uwagę obecną formę Rumuna. Wiadomo już, że w zespole nie zostanie Nemanja Obradović. Potencjalnie na tej pozycji może występować Ondrej Zdrahala ale... no właśnie, Czech nie może znaleźć uznania w oczach Xaviera Sabate.

Nie trudno się zatem dziwić narastającej irytacji kibiców Orlen Wisły Płock. Wicemistrzowie Polski zwykli w ostatnich latach kompletować skład na ostatnią chwilę. I chociaż te transfery last minute potrafiły zaskoczyć - za przykład niech posłuży chociażby  - tak w Płocku wszyscy woleliby, żeby nie stało się to tradycją. 

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Krzysztof Piątek przerósł AC Milan? "Trafił tam, aby im bardzo pomóc"

I tu wracamy do daty. Na tym etapie ciężko jest znaleźć zawodnika, który z marszu wniósłby jakość do drużyny, a przy tym nie nadwyrężył znacząco budżetu. Sternicy Wisły, wraz z jej szkoleniowcem, muszą się zatem nieźle nagłowić, bo jeden ogłoszony już Alvaro Ruiz całego sezonu nie wytrzyma. Nawet przy wsparciu Zdrahali, Moyi czy Niko Mindegii - Wisła jak tlenu potrzebuje przynajmniej jednego nowego lewego rozgrywającego.

Prezes uspokaja: rozmawiamy

Otuchy (i spokoju) starał się wlać w serca fanów Wisły Robert Czwartek. Przy okazji ogłoszenia Ivana Stevanovicia, prezes płockiego klubu zapewnił o toczących się negocjacjach. - Cały czas pracujemy również nad kolejnymi wzmocnieniami. Nasze priorytety pozostają te same, czyli lewe rozegranie. Obecnie rozmawiamy z dwoma zawodnikami na tę pozycję i chcielibyśmy, aby obaj do nas dołączyli - zapowiedział.

Bywalcy Orlen Areny otrzymali zatem jasny przekaz: rozmawiamy. I to nie z jednym, a z dwoma! Wiemy, że jest późno, ale jesteśmy w kontakcie z potencjalnymi graczami. Zdajemy sobie sprawę, że nie udało nam się tego zrobić w planowanym terminie, ale nie poddajemy się. Brzmi trochę lepiej niż sztampowe w ostatnich latach "monitorujemy". Trochę.

Nasuwa się tylko pytanie - z kim? W kontekście Wisły przewijały się w tym roku ciekawe nazwiska. Mówiło się o możliwym przejściu z Kielc Marko Mamicia. W Płocku rozważano również angaż Damiana Przytuły. Największe emocje wywoływał jednak Momir Ilić. Jak na razie z plotek wyszły nici i żaden z nich nie podpisał kontraktu z klubem z Mazowsza.

Poszukiwany a może... odnaleziony?

Mamy zatem obraz zawodnika, jakiego szukają Nafciarze. Rosły, silny, z dobrym rzutem, ale potrafiący też zagrać w obronie... Cóż, zawodnik idealny chciałoby się powiedzieć.

Żaden z obecnych (lub zakontraktowanych na przyszły sezon) zawodników nie wpisuje się w ten schemat. Mindegia to typowy środkowy, sprowadzony z zadaniem rozgrywania piłek i kreowania sytuacji. O dobrych stronach Nacho Moyi można powiedzieć wiele, ale z pewnością nie to, że stwarza zagrożenie z drugiej linii. Zdrahala i owszem, potrafi rzucić, ale kuleje z kolei z grą w obronie. Jedynie wspomniany Ruiz może zapewnić kilka bramek z 9. metra. Sam jednak nie wytrzyma trudów sezonu.

Dlatego zapytałem u źródła, czyli dyrektora sportowego Wisły. - Obecnie finalizujemy rozmowy z potencjalnymi zawodnikami na lewe rozegranie oraz inne pozycje - powiedział Adam Wiśniewski. Wieloletni kapitan Nafciarzy, do niedawna jeszcze prezes płockiego klubu, zapowiedział, że poza graczami do drugiej linii wicemistrzowie Polski szukają jeszcze typowego środkowego obrońcy. O konkretnych nazwiskach jednak mówić nie chciał. Zdradził za to kierunek poszukiwań: Skandynawia, Bałkany, w grę wchodzą również Węgry.

Co dalej z tą Wisłą?

Z jednej strony władze Wisły należy pochwalić za sprawne sprowadzenie środkowego rozgrywającego (co, jak doskonale wiadomo, nie było tak oczywiste w poprzednich latach). Brawa należą się im również za przedłużenie umowy z liderami zespołu w tym sezonie - zarówno Renato Sulić, jak i Jose Guilherme de Toledo pozostaną w Płocku co najmniej jeszcze przez rok. Dorzucając do tego pozyskanie Stevanovicia, w klubie z Tumskiego Wzgórza szykuje się ciekawa mieszanka rutyny z młodością.

Ale nawet, gdy wszystkie klocki zaczynają powoli do siebie pasować, okazuje się, że czegoś brakuje. Obraz jest niepełny, jak puzzle z dziurawym środkiem. Bez lewego rozgrywającego wicemistrzowie Polski będą cierpieć podobne katusze, co w tym roku. Pytanie tylko, czy uda się zakontraktować odpowiedniego kandydata. Czasu coraz mniej, a dostępnych zawodników przybywać nie będzie.

Źródło artykułu: