- Byliśmy nastawieni na bardzo mocną walkę z Azotami. Przygotowywaliśmy się do tego dwumeczu przez ponad tydzień. Mieliśmy rozpisane jak mamy się zachować przy danych zagrywkach rywali. W sumie jesteśmy zadowoleni, ale czujemy też lekki niedosyt, bo mogliśmy wygrać większą różnicą bramek. Pamiętajmy że to była dopiero pierwsza połowa i tak naprawdę finalnie wszystko rozstrzygnie się w Opolu - powiedział.
Granie decydujący mecz w własnej hali będzie jednak niewątpliwym atutem Gwardii. - Na naszych parkiecie, przy własnych kibicach gra się nam o wiele lepiej - potwierdził Klimków. Jeśli spiszemy się tak samo, albo nawet lepiej, to uda nam się dostać do półfinału - dodał.
Ciąg dalszy zmian w Azotach Puławy! Zobacz koniecznie!
Indywidualnie swój występ obrotowy opolan może zaliczyć do udanych. Parę razy udało mu się doskonale urwać obrońcom i zdobyć bramkę, bądź wywalczyć rzut karny. - Było kilka fajnych bramek, ale muszę też przeanalizować błędy w obronie, które popełniłem. Wściekałem się trochę, bo parę razy źle się zachowałem. Analizowałem przeciwników i niekiedy wiedziałem co zrobią, ale emocje brały górę i czasem reagowałem nie tak, jak trzeba.
Zobacz także: Bartosz Jurecki może poprowadzić klub Superligi -->
Obserwując zachowanie Klimkowa po tych nieudanych akcjach w obronie można się było zastanawiać, czy wścieka się bardziej na siebie za błąd, czy na decyzje sędziów. - Bardziej na siebie, na sędziów nigdy nie jestem zły - skomentował rozbawiony.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Martin Galia show. Świetny mecz bramkarza NMC Górnika przeciw Chrobremu