Starcie Energi Wybrzeża Gdańsk ze SPR Stalą Mielec była prawdziwą wojną nerwów. Ostatecznie zadecydowały głowy. - To był mecz dwóch zespołów na wyrównanych, jak nie na takich samych poziomach i zadecydowały głowy. Na pewno były świetne nasze momenty w ataku i obronie, ale z siedmiobramkowego prowadzenia Stali zrobił się najpierw remis, a później nawet dwubramkowe prowadzenie Energi Wybrzeża i to jest niedopuszczalne. Nie wypada tracić takiej przewagi. Wygraliśmy po karnych i to są cenne punkty. Cieszymy się ze zwycięstwa - powiedział Bartosz Kowalczyk, środkowy rozgrywający mieleckiego klubu.
Wielki ścisk w walce o utrzymanie. Zobacz więcej!
Młody zawodnik na swoje barki wziął ciężar gry. To on rzucił ostatniego karnego. - Z tą odpowiedzialnością było różnie, bo wiele rzutów przestrzeliłem i jako środkowy powinienem się zachować lepiej i bardziej odpowiedzialnie. To nie jest tak, jak wyglądało na pierwszy rzut oka, bo miałem za dużo oddanych rzutów z nieprzygotowanych pozycji. Cieszę się, że udało się rzucić ostatniego karnego, ale na zwycięstwo zapracowała cała drużyna, od pierwszego do ostatniego zawodnika - podkreślił Kowalczyk.
Ogólnie w meczu w Gdańsku ważnymi zawodnikami byli środkowi, gdyż obok Kowalczyka, mocnym punktem gdańszczan był Adrian Kondratiuk. - Chciałbym żeby w ataku pozycja środkowego była najważniejsza i w czołowych klubach tak to właśnie wygląda. Ja dążę do tego, żeby być jak najlepszym zawodnikiem i by gra wyglądała tak, jak sobie tego życzę. Oczywiście nie tak dosłownie, bo wszystko ustala trener, ale na boisku chcę być osobą dyktującą jak to ma wyglądać i gdy mi się to udaje, jest bardzo fajnie - ocenił Bartosz Kowalczyk.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". VAR największym problemem współczesnej piłki? "Mecz z VAR-em i bez to dwie różne dyscypliny sportu"
Nie ma presji w Enerdze Wybrzeżu. Zobacz więcej!
Trwa walka o utrzymanie w lidze. Zespoły z miejsc 3-6 dzieli zaledwie punkt. Czy Stal się utrzyma? - Nie chcę składać jakichś obietnic i deklaracji. My o to walczymy i zrobiliśmy krok w tym kierunku. Zrobimy wszystko by się utrzymać, bo jesteśmy zespołem z ogromną tradycją i nie przystoi, byśmy spadli - powiedział Kowalczyk, który podobnie jak wszyscy inni zawodnicy grupy spadkowej, walczy w lidze, w której wyzerowano punkty z rundy zasadniczej. - Nie ma co się wypowiadać o obecnej formule, bo są zespoły które na niej straciły i zyskały. Stal Mielec jest w gronie tych drużyn, które zyskały. Na pewno przykro patrzy się na Zagłębie, które przegrało trzy pierwsze mecze. Tak jednak wygląda liga i trzeba się do tego dostosować, nie ma innej rady - podsumował rozgrywający.