Sobotnie spotkanie pokazało, że w piłce ręcznej najważniejsze są głowy. Na boisku zawodnicy z Gdańska i Mielca grali seriami. - To absolutna prawda. Nie powiem że graliśmy bez głów przez pewien czas, ale na pewno nie wyglądało to tak, jak powinno. Z drugiej strony, gdy się zebraliśmy na sto procent, wyglądało to naprawdę dobrze i zaliczyliśmy świetny powrót do gry - powiedział Thomas Orneborg, trener Energi Wybrzeża Gdańsk.
Czy w momencie gdy na tablicy wyników było 12:19 dla Stali Mielec trener wciąż wierzył w to, że da się odmienić losy spotkania? - Tak i wiemy, że potrafimy, że stać nas na taki comeback. Podobnie było w Kaliszu, gdzie staraliśmy się odmienić losy spotkania. Teraz potrafiliśmy wyjść już na dwubramkowe prowadzenie, jednak znów straciliśmy koncentrację przy podaniach w końcówce - zauważył Duńczyk.
Zagłębie Lubin złapało oddech. Zobacz więcej!
Świetny mecz rozegrał Krzysztof Gądek, który rzadko dostaje szanse na pokazanie swoich umiejętności. - On był niesamowity. Myślę, że pokazał że powinniśmy go wstawić na boisko już wcześniej, bo grał na bardzo wysokim poziomie. Niestety nie było nas stać na to, by przez 60 minut prezentować równą dyspozycję - ocenił Orneborg.
Arka Gdynia zatrzymana w Kaliszu. Zobacz więcej!
Teraz gdańszczan czeka spotkanie w Gdyni. Będzie to bardzo ważne starcie dla obu drużyn. Arka obecnie prezentuje się dużo lepiej niż podczas ostatnich derbów. - To fakt, obecnie Arka gra na bardzo wysokim poziomie i jesteśmy pod wrażeniem jej postawy. My jednak pamiętamy mecz sprzed miesiąca, które wygraliśmy i wierzę w to, że mamy szanse wygrać. Nie czuję, byśmy mieli presję w zespole, bo przed nami jeszcze dużo spotkań. Musimy się skupiać na nas i na tym, by przez 60 minut grać na wysokim poziomie. Stać nas na powtórzenie poprzedniego meczu w Gdyni - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: Trudny okres dla Lechii Gdańsk. "Przyszło załamanie formy i kryzys wizerunkowy - afera z Jarosławem Bieniukiem"