PGNiG Superliga: los Stali Mielec wisi na włosku. Klub rozważa odwołanie

Wielkie nerwy w Mielcu. Stal przegrała 23:24 z Energą Wybrzeżem, jest jedną nogą w I lidze, ale zamierza składać odwołanie w sprawie jednej z decyzji sędziów. Gdańszczanie są pewni utrzymania w Superlidze.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Stal Mielec WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Stal Mielec
W Mielcu wszyscy zdawali sobie sprawę, że to mecz o być albo nie być. W razie porażki strata do Arki, zajmującej miejsce barażowe, wynosiłaby dwa punkty. Ten scenariusz ziścił się, przed ostatnią kolejką Stal zajmuje ostatnią lokatę, musi wygrać w Lubinie i liczyć, że gdynianie nie zwyciężą z pewnym utrzymania rywalem zza miedzy, Wybrzeżem.

Gracze Stali zaczęli w wymarzony sposób - Tomasz Wiśniewski zatrzymał cztery z pięciu rzutów, jego koledzy nie mylili się w ataku i gospodarze prowadzili 5:1. Wybrzeże szybko otrząsnęło się po falstarcie i stopniowo zmniejszało różnicę. Z pomocą przyszli im mielczanie, mylący się w ataku i obijający Artura Chmielińskiego. Drugi z golkiperów spisywał się znacznie lepiej niż Przemysław Witkowski i był jednym z ojców zwycięstwa.

Do gry włączył się też nominowany do nagrody MVP sezonu Adrian Kondratiuk, po stronie Stali dobrze wyglądał Dzianis Wołyncew. Z każdą minutą robiło się coraz bardziej nerwowo, a temperaturę podgrzewały interwencje bramkarzy. Wiśniewski i Chmieliński do samego końca należeli do najlepszych na parkiecie.

Mielczanom przytrafił się jeden bardzo poważny przestój po przerwie. Kondratiuk i Mateusz Wróbel dawali się we znaki, Chmieliński przez kilka minut zamknął dostęp do siatki i na tablicy pojawił się wynik 20:16. Stal rzuciło wszystko na szalę - odważnie przedzierał się Tomasz Mochocki, obrońcy harowali i nie pozwalali na rzuty z czystych pozycji. W 58. minucie było tylko 21:22.

Końcówka należała do Kondratiuka, którego gol dał zwycięstwo 24:22. Zanim gdańszczanie zaczęli świętowanie utrzymania, na parkiecie aż kipiało. Kary otrzymali Krzysztof Gądek i Kelian Janikowski, na 30 sekund przed końcem karnego wykorzystał Rafał Krupa. Na więcej brakło czasu, choć gospodarze po meczu nie ukrywali złości z powodu decyzji sędziowskich.

Klub z Mielca rozważa złożenie protestu odnośnie naruszenia przepisów piłki ręcznej przez sędziów. Na niecałą minutę przed końcem arbitrzy zasygnalizowali Wybrzeżu grę pasywną. Trener Thomas Orneborg poprosił o czas, a po powrocie sędziowie nie unieśli rąk w celu sygnalizacji pasywności. Pozwolili wymienić gdańszczanom zdecydowanie więcej podań niż zezwalają przepisy. Chwilę później Kondratiuk rzucił wspomnianą zwycięską bramkę.

PGNiG Superliga, grupa spadkowa (9. kolejka):

SPR Stal Mielec - Energa Wybrzeże Gdańsk 23:24 (9:9)

Stal: Wiśniewski (14/38 - 37 proc.) - Krupa 6/3, Mochocki 6, Wołyncew 5, Rutkowski 4, Wilk 2, Dutka, Grzegorek, Jędrzejewski, Kornecki, Kowalczyk, Krępa, Sarajlić, Skuciński
Karne: 3/4
Kary: 10 min. (Mochocki - 4 min., Krupa, Wołyncew, Wilk - po 2 min.)

Energa Wybrzeże: Witkowski (2/7 - 29 proc.), Chmieliński (13/30 - 43 proc.) - Kondratiuk 7/2, Wróbel 4, Janikowski 3, Komarzewski 3, Sulej 3, Papaj 2, Prymlewicz 1, Salacz 1, Adamczyk, Bednarek, Frańczak
Karne: 2/3
Kary: 8 min. (Gądek - 4 min., Janikowski, Bednarek - po 2 min.)

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Piast Gliwice zasłużył na mistrzostwo Polski. "W odróżnieniu od Legii i Lechii świetnie wykorzystali wiosnę"
Czy Stal wyprzedzi Arkę Gdynia w ostatniej kolejce?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×