- Na pewno brakowało kontry. W dzisiejszym handballu liczy się szybka gra. Próbowałyśmy odrabiać, ale niestety, pierwsza połowa na pewno zadecydowała. Na początku było trochę za nerwowo, z jednej i drugiej strony. Szybko próbowałyśmy. Lepiej na tym wyszło Zagłębie - dodaje zawodniczka SPR Pogoni Szczecin.
Czytaj także: Metraco Zagłębie Lubin z piątym Pucharem Polski w historii!
Postawa w premierowej połowie okazała się dla szczecinianek brzemienna w skutkach. Nieskuteczną grą mocno skomplikowały swoją sytuację. W drugiej partii próbowały gonić, ale udało im się zbliżyć do Metraco Zagłębią Lubin jedynie na cztery trafienia. Co w trakcie przerwy mówił swoim podopiecznym trener Neven Hrupec?
- Myślę, że trener za dużo nie powiedział. Same próbowałyśmy się zebrać. Nie miałyśmy nic do stracenia. Trzeba było wyjść i dalej grać, bo mecz się nie skończył. Nie z takich opresji wychodziłyśmy. Sam mecz z drużyną z Koszalina pokazał, że potrafimy walczyć do końca. Pierwsza połowa na pewno zadecydowała - twierdzi Joanna Wołoszyk.
Czy ekipa ze Szczecina jest zadowolona ze zdobycia srebrnego medalu w rozgrywkach PGNiG Pucharu Polski kobiet? - Myślę, że przy podsumowaniu całego sezonu, gdzieś to po paru dniach do nas dojdzie. Jednak byłyśmy w finale. Jest to jakieś trofeum i wyróżnienie. Sportowców cechuje to, że nie lubią przegrywać. Wiem, jak smakuje puchar i tego mi najbardziej szkoda - podsumowuje Wołoszyk.
Czytaj także: Finał Pucharu Polski: Metraco Zagłębie Lubin - Pogoń Szczecin 25:19 (galeria)
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". W czym tkwi fenomen Pochettino? "O jakości trenera decyduje to, co wykrzesał z piłkarzy"