6 czerwca nasza kobieca reprezentacja zagra w Lubinie z Serbkami. W tym meczu zabraknie Kingi Grzyb, która w grudniu ubiegłego roku postanowiła zakończyć karierę reprezentacyjną. Czy nie żałuje rozstania z kadrą Polski? - Pomidor - rzuciła krótko doświadczona zawodniczka.
Czytaj także: PGNiG Superliga: Arka bliska niespodzianki. Energa MKS z trudem zdobyła Gdynię
Grzyb ma na swoim koncie wiele sukcesów. W niedzielę do listy osiągnięć dołożyła kolejny - triumf w Pucharze Polski z Metraco Zagłębiem Lubin - Widać naszą radość. Bardzo cieszymy się z tego, że zdobyłyśmy puchar. Bardzo fajnie grało się w Gnieźnie. Dziękuję kibicom. Atmosfera była świetna. Oby częściej na twarzach pojawiały się takie uśmiechy - mówiła tuż po meczu.
Po pierwszej połowie finału PGNiG Pucharu Polski kobiet Zagłębie wypracowało sobie dziewięciobramkową przewagę nad SPR Pogonią Szczecin. Wtedy niektórzy mogli sądzić, że jest już po meczu. Tymczasem szczecinianki zdołały jeszcze nieco postraszyć "Miedziowe". - Gra się do końca. Mecz trwa 60 minut, a nie 30. Faktycznie, troszeczkę nas doszły. Na szczęście wynik był kontrolowany do końca - dodała Grzyb.
To właśnie Kinga Grzyb była motorem napędowym Zagłębia podczas konfrontacji z Pogonią. Rzuciła 11 bramek i została MVP. - Nigdy nie ma tak, że jedna zawodniczka wygrywa mecz. Zwycięża cały zespół. To jest zasługa całej drużyny. Nawet tych zawodniczek, które siedzą na ławce. Kadra przez cały rok włożyła dużo pracy, by osiągnąć taki sukces - podsumowała wieloletnia reprezentantka Polski.
Czytaj także: Absolutna dominacja, radość w Tarnowie. SPR PWSZ w PGNiG Superlidze!
ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 109. Adam Małysz: Rola prezesa PZN? Nie lubię bali i oficjalnych spotkań. Wolę być z boku i pomagać [cały odcinek]