Mecz z Izraelem mocno nadszarpnął nerwy, przez 45 minut pachniało katastrofą i brakiem awansu do ME 2020, ale udany finisz pozwolił Polakom awansować do turnieju. Stal? Fatalny. Kibice narzekali na kadrę Piotra Przybeckiego, która przegrała jesienią w Izraelu. W lutym 2019 roku ZPRP powierzył zadanie Patrykowi Romblowi, nowy selekcjoner miał mało czasu, by cokolwiek zmienić, ale prawda jest taka, że kadra istniała swoim życiem. Dwie wkalkulowane porażki z Niemcami, żenujący występ w Kosowie i szczęśliwie wywalczony remis 23:23, na koniec kolejny słaby mecz z Izraelem.
ZOBACZ: Znamy wszystkich uczestników ME, są sensacje
Awans przyszedł w cierpieniach. Rombel ma o czym myśleć, ale przez kilka miesięcy na pewno nie grozi mu zwolnienie (a może i dłużej), więc może kadra w końcu wypracuje styl. Na wstępie trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, jaki kształt ma mieć jego zespół. Na razie, ze względu na kontuzje, dominowała taktyka "kto żyw, na pokład". Mecz z Izraelem uratowali doświadczeni ligowcy, ale to raczej droga donikąd, a na pewno nie jest to dalekosiężny plan, uwzględniający czas do MŚ 2023 w Polsce i Szwecji.
Nim selekcjoner zdecyduje o kształcie kadry, pozna rywali do rozpracowania. EHF zaplanował losowanie fazy grupowej 28 czerwca o godz. 18.45. Wkrótce poznamy podział na cztery koszyki, dokonany na podstawie rankingu EHF.
W marcu 2018 roku Polacy zajmowali w nim 14. pozycję, ale nie obejmował on występów podczas MŚ 2019 (na których zabrakło Biało-Czerwonych). Biorąc pod uwagę trzech debiutantów i kilka zespołów od dawna niewidzianych na wielkich turniejach (Portugalia, Szwajcaria, Ukraina), to dla Polaków realny jest trzeci koszyk. Oznaczałoby to, że w fazie grupowej szczypiorniści Rombla nie unikną przynajmniej dwóch drużyn z szeroko pojętej czołówki.
Po poszerzeniu ME do 24 zespołów turniej odbędzie się w nowym formacie. Uczestnicy zostaną podzieleni na sześć grup. Dwie najlepsze zagrają w kolejnej fazie grupowej (sześciozespołowej). Dwa pierwsze miejsce zagwarantują półfinał.
[color=black]ZOBACZ WIDEO: Wkurzony Robert Kubica. Wtedy przeklina po włosku
[/color]