Początek spotkania Górnika Zabrze z Energą MKS-em Kalisz był zaskakująco wyrównany. Gospodarze nie potrafili wypracować sobie większej przewagi, a fantastyczna skuteczność Martina Galii z upływem czasu zmalała. Pod koniec pierwszej połowy, zawodnicy Marcina Lijewskiego musieli grać w podwójnym osłabieniu, z którego skorzystali kaliszanie, wyrównując wynik przed przerwą na 13:13
Druga połowa rozpoczęła się od pierwszego prowadzenia gości, które zapewnił zdobywca największej liczby bramek u gości - Kirył Kniaziew. Podopieczni Patrika Liljestranda nie utrzymali jednak przewagi i po siedemnastu minutach ponownie musieli gonić zabrzan. Ci zaczęli powiększać swoją przewagę. MKS popełniał coraz liczniejsze błędy, czym zdecydowanie pozbawił spotkanie emocji, pozwalając na spokojną ucieczkę Górnika. Szymon Sićko i Marek Daćko wykorzystywali swoje szanse, wobec których kaliszanie byli bezbronni. Gospodarze spokojnie wypracowali pięciopunktową przewagę, którą utrzymali już do końca meczu.
NMC Górnik Zabrze - Energa MKS Kalisz 28:23 (14:14)
NMC Górnik Zabrze: Galia, Skrzyniarz, Kazimier - Sićko, Daćko, Tomczak, Bis, Kondratiuk, Buszkow, Czuwara, Gogola, Pawelec, Sluijters, Bondzior, Łyżwa, Adamuszek
Energa MKS Kalisz: Zakreta, Liljestrand, Krekora - Kniazeu, Pilitowski M., Gąsiorek, Klopsteg, Krytski, Malyarevich, Misiejuk, Kamyszek, Pilitowski K., Galewski, Bożek, Drej, Kwiatkowski
Zobacz także: PGNiG Superliga. Metamorfoza Piotrkowianina. MMTS Kwidzyn rozbity
Zobacz także: Liga Mistrzów. Orlen Wisła Płock nadrabia straty po kiepskim starcie
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Tomasz Kaczor pracował na fermie indyków. Dziś jest wicemistrzem świata