Liga Mistrzów. Orlen Wisła - Kadetten. Waleczny Stenmalm, zimnokrwisty Igropulo. Są pierwsze punkty

PAP / Piotr Augustyniak / Na zdjęciu: zawodnik Orlenu Wisły Płock Ziga Mlakar (z prawej) i Luka Maros (z lewej) z Kadetten Schaffhausen
PAP / Piotr Augustyniak / Na zdjęciu: zawodnik Orlenu Wisły Płock Ziga Mlakar (z prawej) i Luka Maros (z lewej) z Kadetten Schaffhausen

Pierwsze zwycięstwo Orlen Wisły Płock w tej edycji Ligi Mistrzów. We własnej hali Nafciarze odprawili z kwitkiem Kadetten Schaffhausen 27:23 (16:12). Wydarzeniem dnia był jednak powrót na parkiet Konstantina Igropulo.

Tylko na początku spotkania Kadeci prowadzili z gospodarzami wyrównany pojedynek. Po 10 minutach gry wicemistrzowie Polski, w mniejszym lub większym stopniu, kontrolowali mecz. Ogromna w tym zasługa Philipa Stenmalma. Szwedzki rozgrywający wziął na siebie ciężar odpowiedzialności i prowadził grę Nafciarzy. I trzeba przyznać, że robił to całkiem skutecznie - na 6 pierwszych bramek płocczan cztery były jego autorstwa, a przy kolejnej asystował.

ZOBACZ: Zaskakujące lanie w Piotrkowie!

W porównaniu do pierwszego meczu Wisły w LM, sobotnie starcie musiało być dla kibiców Nafciarzy miłą odmianą. Podopieczni Sabate grali skutecznie w ataku (czego zabrakło w Rosji) i zdecydowanie w obronie. Kilka razy z piłką zderzył się też Ivan Stevanović, co pomogło gospodarzom odskoczyć na kilka bramek.

I na tym można by skończyć relację z pierwszej połowy, gdyby nie długo wyczekiwany powrót Konstantina Igropulo. Rosjanin, który od momentu przyjścia do Wisły, dostał szansę od szkoleniowca i pewnie wykorzystał dwa rzuty karne.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Reprezentacji Polski zabrakło lidera? "Nie można budować kadry na kimś innym niż Robert Lewandowski"

Drugie trzydzieści minut i scenariusz niemal identyczny. Po wyjściu z szatni na parkiecie szybciej odnaleźli się goście, jednak w ich grze brakowało jakości. Największe gwiazdy Szwajcarów - Gabor Csaszar oraz Zarko Sesum - do Płocka przyjechały chyba tylko ciałem, bo obaj do gry wnosili o wiele mniej, niż od nich oczekiwano. W efekcie wicemistrzowie Polski, nawet po kilku błędach, utrzymywali bezpieczną przewagę.

Ale, jak to w przypadku Wisły bywa, przewaga szybko zaczęła topnieć. Kilka niewymuszonych strat, zmarnowana kontra Renato Sulicia i na dziesięć minut przed końcem zaczęło się robić gorąco. Na całe szczęście dla Nafciarzy, przebudził się Niko Mindegia. Kreowany na lidera zespołu Hiszpan trafił trzy razy z rzędu, czym odebrał Szwajcarom jakąkolwiek nadzieję na wygraną. Punkty zostały w Orlen Arenie!

Stal myśli o pierwszych punktach. Sprawdź!

Liga Mistrzów, grupa D, 2. kolejka

Orlen Wisła Płock - Kadetten Schaffhausen 27:23 (16:12)

Wisła: Morawski, Stevanović - Stenmalm 5, Matulić 3, Ruiz 2, Góralski, Piechowski, Susnja, Szita 1, Źabić 2, Mihić 4, Igropulo 3 (3 k), Sulić 1, Czapliński, Mindegia 3, Mlakar 3.
Karne: 3/3
Kary:
10 min. (Matulić, Sulić, Źabić, Mlakar, Susnja - po 2 min.)
Kadetten: 

Pilipović, Biosca - Ben Romdhane, Montoro, Kuettel 3, Csaszar, 3 (1 k) Schopper 1, Beljanski 3, Sesum 2, Gerbl 1, L. Maros 3, Schelker, Frimmel 4, F. Maros, Tominec 3, Herburger.
Karne: 1/2
Kary:
6 min. (Beljanski, Montoro, Sesum - po 2 min.)

Źródło artykułu: