Dawydzik przeszedł do Azotów przed obecnym sezonem. Wspomnienia z gry w Lubinie ma więc na pewno żywe. - Ten mecz miał dla mnie delikatny smaczek, bo spędziłem tam dwa lata. Na pewno chciałem wygrać, tym bardziej w Puławach - powiedział.
Puławianom udało się ostatecznie wygrać, ale byli koledzy z zespołu Dawydzika walczyli niezwykle ambitnie. - Zagłębie to waleczny i cały czas biegający zespół. Od tygodnia chodziłem i przestrzegałem nas przed tym meczem, że musimy wyjść w pełni skoncentrowani. Jeśli tak nie będzie, to będziemy dostawać szybkie bramki z kontrataku i tak było.
- Mecz mógł się inaczej potoczyć gdyby nie przestrzelone w pierwszej połowie stuprocentowe sytuacje. Było ich bodajże osiem. Przez to wynik był cały czas na styku, do końca robiło się nerwowo - dodał Dawydzik.
ZOBACZ WIDEO: Serie A. Genoa poległa w starciu z Cagliari. Szalona końcówka meczu! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Kluczowym dla losów spotkania wydaje się moment po 50. minucie, kiedy to puławski obrotowy, wraz z kolegami, w krótkim czasie odskoczyli Zagłębiu na 24:19. Było to najwyższe prowadzenie Azotowców w tym meczu. - Postawiliśmy dobrą obronę i wtedy to my zdobywaliśmy bramki z szybkiego ataku. Jeszcze w końcówce rywal wyszedł do nas obroną trzy-trzy, z czym średnio sobie radziliśmy. Niemniej dobra defensywa i kontrataki dały taki wynik końcowy - wyjaśnił.
Zobacz: Wygrana Gwardii. Beniaminek stawił silny opór
Najbliższym rywalem ekipy z Lubelszczyzny będzie beniaminek rozgrywek Grupa Azoty Tarnów. Ten sam rywal, którego w ostatnim sparingu przed startem rozgrywek puławianie rozgromili aż 35:19. Dawydzik przestrzega jednak przed wyciąganiem z tego faktu daleko idących wniosków. - Nie można oceniać drużyny po okresie przygotowawczym i sparingach. To był nowy zespół, który dopiero wchodził do Superligi. W środę będzie trudniejsze spotkanie niż tamto.
- Jeśli zagramy na swoim poziomie i zaczniemy trafiać to co mamy, to zapowiada się dobry mecz z wynikiem korzystnym dla nas - zakończył.