Sandra Spa Pogoń nie rozpoczęła meczu z NMC Górnikiem jakoś specjalnie udanie. Pojawiły się problemy ze skutecznością, szczecinianie często obijali w bramce gości Martina Galię. Ten zaś mecz zakończył z niezłym bilansem 43 procent obron.
- Właśnie, Martin Galia. Robił w bramce, to co musiał robić. Bronił po swoich rogach. My w niego rzucaliśmy. Trzeba było trochę spokojniej oddawać te rzuty. Skuteczność chyba zaważyła na tym wyniku - ocenił tuż po końcowej syrenie kapitan Portowców, Paweł Krupa.
Nafciarze nie dali szans Chrobremu. Czytaj więcej!
Jednym z kluczowych momentów w tym spotkaniu, prowadzonym przez większość czasu bramka za bramkę, był fragment, kiedy to goście musieli grać w podwójnym osłabieniu. - Pierwsza połowa wyszła nam super. Ta druga była już trochę nerwowa. Mieliśmy podwójną przewagę, a przegraliśmy ją 0:2. Tak nie można grać - nie ukrywał rozgrywający miejscowych.
ZOBACZ WIDEO: Kolarstwo. CCC Team zaangażował się w pomoc UNICEF. Robert Korzeniowski: Ważne, że wspieramy
Jego zdaniem drużynie nie zabrakło sił pod koniec zawodów. - Brakowało jedynie Mateusza Zaremby i Wojtka Jedziniaka. Ale w Tarnowie mieliśmy taki sam skład i poradziliśmy sobie. Trenerzy mądrze rotują składem. Myślę, że siły były - ocenił.
Zobacz także: sensacja w Mielcu. Gwardia przegrała z ostatnią Stalą
Brak punktów może odbić się Pogoni czkawką. Za chwilę czeka ją bowiem seria gier z medalistami mistrzostw Polski. Krupa wydaje się być jednak względnym optymistą. - Najpierw mamy Gwardię Opole u siebie, potem PGE VIVE Kielce i jeszcze z Orlen Wisłę Płock. Ten początek nie będzie najfajniejszy. Chociaż z opolanami u siebie myślę, że 3 punkty są do wzięcia. Ale nie będzie to łatwe spotkanie.