PGNiG Superliga. Sandra Spa Pogoń wygrała przegrany mecz. Obrona każdy swego zdziałała cuda

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Arkadiusz Bosy
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Arkadiusz Bosy

Takiego widowiska nikt by nie przewidział. Sandra Spa Pogoń niemal przez cały mecz musiała gonić wynik. Zwyciężyła w 18. kolejce PGNiG Superligi 29:28 dzięki swojej postawie w obronie. Bohaterem meczu został bez cienia wątpliwości Paweł Krupa.

Szczecinianie przystępowali do meczu z Torus Wybrzeżem pod pewną presją. Ewentualna wygrana mogła dawać Sandra Spa Pogoni względny spokój. Przy przegranej Chrobrego Portowcy zyskiwali przewagę odpowiednio 9 i 10 "oczek" nad miejscami 9. i 10. w PGNiG Superlidze Mężczyzn. Trener Rafał Biały musiał też znaleźć sposób, jak ograniczyć ofensywne predyspozycje Mateusza Wróbla i Kamila Adamczyka (obaj w pierwszym meczu rzucili po 11 bramek).

Zobacz także: ambitne plany beniaminka PGNiG Superligi

Po pierwszej połowie całkiem zasłużenie na prowadzeniu było Wybrzeże. Gdańszczanie bardzo dobrze wyglądali w formacji defensywnej. Wychodzili do gospodarzy nawet w okolice 9. metra, czym mocno utrudniali rywalom dokładne rozegranie akcji. W efekcie szczecinianie aż trzykrotnie wyrzucali piłkę w aut. Ratunkiem dla nich był Anton Terekhof, bo gdyby nie udało mu się dwukrotnie w krótkim czasie zatrzymać Keliana Janikowskiego w kontrach, wynik był jeszcze bardziej niekorzystny.

Trener Biały starał się rotować składem. Na środku zaczął Dmytro Horiha, który zamieniał się pozycjami z Patrykiem Biernackim. Ten drugi po 22 minutach rywalizacji miał już jednak dwa dwuminutowe upomnienia. Musiał więc uważać, by przedwcześnie nie zakończyć tego spotkania. Powoli w mecz wchodził dobrze zapamiętany przez Portowców Wróbel. Do przerwy rezultat brzmiał 10:13. Nic nie było jeszcze rozstrzygnięte, ale jeśli gospodarze myśleli o zwycięstwie, musieli wiele poprawić.

Najbardziej wyrównana para w 1/8 finału PP. Czytaj więcej!

Po zmianie stron wciąż gra miejscowych pozostawiała wiele do życzenia. Gospodarzom piłka nadal wypadała z rąk, głównie po niedokładnych podaniach. Kilka razy świetnymi obronami popisał się Artur Chmieliński. Wydawało się, że goście wywiozą ze Szczecina bardzo cenne trzy "oczka". Nawet kibice siedzący na trybunach nie dawali wiary w to, że los meczu uda się jeszcze odmienić. Tym bardziej, że nawet rzuty karne w wykonaniu Piotra Rybskiego zatrzymywały się w dłoniach bramkarza przyjezdnych.

Od 46. minuty i stanu 17:22 coś się jednak zmieniło w grze Pogoni. Szczecinianie i ich trener podjęli maksymalne ryzyko. Najpierw w każdej akcji ofensywnej Terekhof zbiegał do ławki rezerwowych, a na koło wędrował Paweł Krupa. Nadal czegoś brakowało. Dopiero obrona i pilnowanie właściwie każdy swego, przyniosła wymierne efekty. Wtedy też "Pawka" wziął na siebie odpowiedzialność za rezultat. Trafiał prawie wszystko, w dodatku sprintem wracał do obrony, przechwytując podania i rzuty rywali na pustą bramkę.

Dopiero w 58. minucie Wojciech Matuszak odzyskał dla miejscowych prowadzenie (27:26). Ci nie oddali go już do ostatnich sekund, znowu dzięki świetnej postawie w obronie, która kosztowała ogromnie dużo sił. Sandra Spa Pogoń dzięki wygranej wskoczyła na 7. lokatę i zyskała spory oddech.

PGNiG Superliga, 18. kolejka:

Sandra Spa Pogoń Szczecin - Torus Wybrzeże Gdańsk 29:28 (10:13)

Sandra Spa Pogoń: Gawryś, Terekhof - Wrzesiński 2, Horiha, Krupa 6, Bosy 6, Biernacki 2, Jedziniak 2, Krysiak 2 (1/1), Matuszak 3, Rybski 2 (0/2), Zaremba, Fedeńczak 4.
Karne: 1/3.
Kary: 6 min. (Biernacki - 4 min., Jedziniak - 2 min.).

Torus Wybrzeże: Chmieliński - Sadowski, Gądek 1, Sulej 1, Prymlewicz 4 (1/2), Papaj 4 (1/1), Komarzewski, Wróbel 5, Salacz 3, Adamczyk 1, Gajek 3, Janikowski 6, Didyk.
Karne: 2/3.
Kary: 10 min. (Janikowski - 4 min., Prymlewicz, Papaj, Salacz - 2 min.).

Sędziowie: Bąk, Ciesielski (obaj z Zielonej Góry).
Widzów: 400.

ZOBACZ WIDEO: Transferowa karuzela na ostatniej prostej! "Tylko do tej ligi może w tej chwili trafić Krzysztof Piątek"

Źródło artykułu: