PGNiG Superliga. Duża niespodzianka w Szczecinie. Sandra Spa Pogoń przegrała ze Stalą Mielec

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Dzianis Wołyncow
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Dzianis Wołyncow

Sandra Spa Pogoń Szczecin ponownie pokonana. Tym razem we własnej hali przez Stal Mielec 27:29 w 24. kolejce PGNiG Superligi. Bardzo duży wpływ na wynik meczu miał Miljan Ivanović.

Niespodziewane, bardzo wysokie zwycięstwo Chrobrego nad Gwardią (więcej o meczu tutaj) spowodowało, że spotkanie Sandra Spa Pogoni ze Stalą nabrało zupełnie innego wymiaru. Szczecinianie nie mogli pozwolić sobie na wpadkę nawet, jeśli mieli korzystny terminarz na finiszu rozgrywek PGNiG Superligi Mężczyzn. Choć byli faworytami, to przecież dwa ostatnie mecze przeciwko Czeczeńcom kończyły się ich przegranymi (w sezonie 2018/2019).

Goście zamierzali podtrzymać swoją dobrą passę meczów w Grodzie Gryfa. Po pierwszej połowie mieli jedną bramkę więcej (12:11). Trzeba przyznać, że akcja na 2 sekundy przed syreną końcową została przez nich rozegrana po prostu wzorowo. Szybkie podanie na środek otrzymał Miljan Ivanović i piłka ugrzęzła w siatce bezradnego Antona Terekhofa. Czeczeńców można było pochwalić za obronę. Swoim ustawieniem mocno utrudniali życie szczecinianom. Co ciekawe, Stal debiutancką w tym spotkaniu bramkę zdobyła dopiero w 8. minucie rywalizacji. Ale jak widać, nic to nie znaczyło.

Pogoń popełniała trochę więcej błędów w ataku. Straty kończyły się błyskawicznymi kontrami. Szybko o czas na żądanie poprosił Rafał Biały. Jego reakcja i podniesiony głos świadczyły o tym, co sądził o grze swojego zespołu w tamtym fragmencie. Portowcy w końcu zebrali się do lepszej gry. Swoje zrobił Terekhof, który kilkoma interwencjami dał się we znaki przyjezdnym. Wyjątkowo dużo "czap" zaliczył też wspomniany wcześniej Ivanović, choć i tak dorobił się łącznie 5 celnych rzutów. Drugą część gospodarze musieli jednak zacząć jednego mniej (ukarany został Arkadiusz Bosy).

Emocje rosły z każdą upływającą sekundą. Portowcy częściej byli karani, co znacznie utrudniało im wykonanie zadania. W 53. minucie meczu bezpośrednią czerwoną kartkę otrzymał Patryk Biernacki. Wszyscy w hali, łącznie z trenerem Białym złapali się za głowę. Trudno bowiem wyjaśnić, co zobaczyli sędziowie z Głogowa. Coś jednak musieli ujrzeć. W tym czasie tablica świetlna wskazywała jeszcze stan 25:25. Bardzo dobre wejście zanotował Mateusz Gawryś, który odbił kilka ważnych piłek. Ale to jego kolega kończył te zawody między słupkami.

Skuteczność poprawił Ivanović i to w dużej mierze dzięki niemu goście wyjechali z Grodu Gryfa z trzema punktami. Choć do ostatniej minuty nie było to takie pewne. Zawody rozstrzygnęły się w momencie "czerwieni" dla środkowego rozgrywającego gospodarzy. Trzy bramki pod rząd przyjezdnych i niepotrzebne błędy, przede wszystkim podań u miejscowych, "załatwiły sprawę". Kiedy jednak na 50 sekund przed końcem trafił Paweł Krupa, wynik brzmiał już tylko 27:28. Kolejna pomyłka Pogoni kosztowała ją jednak już czwartą przegraną z rzędu. Miejsce w tabeli udało się zachować. Za tydzień mecz z ostatnią w stawce Grupą Azoty Tarnów.

Czytaj także:
Kluby Superligi Kobiet z mniejszym budżetem

PGNiG Superliga Mężczyzn, 24. kolejka:

Sandra Spa Pogoń Szczecin - SPR Stal Mielec 27:29 (11:12)

Sandra spa Pogoń: Terekhof, Gawryś - Wrzesiński, Horiha 8, Krupa 2, Bosy 7, Biernacki 1, Jedziniak 1, Krysiak 2, Matuszak 1, Rybski 2 (2/2), Zaremba 2, Fedeńczak 1.
Karne: 2/2.
Kary: 14 min. (Horiha, Biernacki - 4 min., Bosy, Matuszak, Zaremba - 2 min.).
Czerwona kartka: Patryk Biernacki w 53. minucie spotkania za faul.

SPR Stal: Andjelić, Witkowski - Krępa 3, Mochocki 3, Kornecki 1, Jędrzejewski, Wołyncew 3, Chodara 1, Misiewicz 3, Wojdak 4, Ivanović 10 (3/3), Krupa 1.
Karne: 3/3.
Kary: 8 min. (Mochocki, Wyłoncow, Wojdak, Ivanović - 2 min.).

Sędziowie: Habierski, Skrobak (obaj z Głogowa).
Widzów: 450.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kamerzysta ucierpiał przez Urszulę Radwańską

Komentarze (3)
avatar
Cbc
8.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zaczynają się „kolejki cudów”... 
kip
7.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie pytaj co widzieli sędziowie z Głogowa. Pytaj czego nie widział łapiący się za głowę trener Biały i piszący ten "artykuł" Krzysztof Kempski.