Już początek spotkania wskazywał na, iż mecz będzie niezwykle wyrównany. Na bramkę Bartosza Konitza w 4. minucie kilkanaście sekund później odpowiedział Paweł Adamczak. W 6. minucie lubinianie mogli wyjść na prowadzenie, jednak rzut karny wykonywany przez Piotra Obrusiewicza obronił Rafał Bernacki. Kilka chwil później swoją drugą bramkę zdobył Konitz i Vive wyszło na prowadzenie 2:1. W kolejnych minutach trwała walka bramka za bramkę, a na tablicy wyników najczęściej widniał remis. Świadkami pierwszego dwubramkowego prowadzenia byliśmy w 17. minucie spotkania, kiedy po bramce Mikhaila Usachova zrobiło się 8:6 dla Vive. Lubinianie szybko odrobili straty, doprowadzając w 20 minucie do remisu 9:9. Trzy minuty później przewaga kielczan znów wynosiła dwie bramki - 12:10, ale w krótkim czasie podopieczni Jerzego Szafrańca znów zniwelowali straty. W 25. minucie bramkę zdobył Bartłomiej Tomczak i było 12:12. Gospodarze zdołali wyjść na prowadzenie minutę przed przerwą i utrzymali je do końca pierwszej części gry, wygrywając 15:14.
Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia podopiecznych Jerzego Szafrańca, którzy cztery minuty po wznowieniu gry prowadzili już różnicą trzech bramek - 18:15. W grę lubińskich zawodników wkradł się chaos, a proste straty piłek i niewymuszone błędy szybko odbiły się na wyniku. Trzybramkowa przewaga Interferii stopniała w 40. minucie. Jeszcze wtedy był remis po 21, ale chwilę później Bartosz Konitz dał Vive prowadzenie. Do tego momentu zarysowała się lekka przewaga przyjezdnych, którzy na kwadrans przed zakończeniem spotkania wygrywali różnicą dwóch bramek - 25:23. W lubińskiej drużynie szwankowała skuteczność, a niewykorzystanych rzutów karnych i stuprocentowych sytuacji było co niemiara. Na szczęście dla lubinian na wysokości zadania stanął Adam Malcher. Golkiper Interferii co chwilę popisywał się udanymi interwencjami, ratując swój zespół przed utratą bramki. Lubinianie zaczęli grać szczelnie w obronie i skutecznie w ataku i w 51. minucie odzyskali prowadzenie. Chwilę później przewaga gospodarzy wynosiła już dwie bramki - 30:28. Koncertowo grali rozgrywający lubińskiej drużyny Adrian Anuszewski i Krzysztof Górniak, po rzutach których piłka najczęściej lądowała w siatce bramki Vive. Kiedy w 59. minucie bramkę na 32:30 dla Zagłębia zdobył Robert Kieliba wydawało się, że lubinianie "dowiozą" wynik do końca. Szybko zdobyta bramka na 31:32 przez Usachova dawała jeszcze kielczanom cień szansy i tą szansę goście wykorzystali. Na niewiele ponad 30 sekund przed końcową syreną Adama Malchera pokonał Tomasz Rosiński i doprowadził do remisu 32:32. Lubinianie mieli piłkę, ale zgubili ją w ataku. Vive wyprowadziło kontrę, a bramkę ponownie zdobył Rosiński. Fani i zawodnicy kieleckiego klubu szaleli z radości, która jednak okazała się przedwczesna... "Rosa" zdobył bowiem bramkę już po końcowej syrenie...
Komplet żywiołowo dopingującej publiczności, zgromadzonej w hali SP 14 był więc świadkami dogrywki, która nie mogła rozpocząć się lepiej dla Vive. Już 15 sekund po pierwszym gwizdku sędziego na listę strzelców wpisał się Mateusz Zaremba. Lubinianie próbowali doprowadzić do remisu, ale nie potrafili pokonać bramkarza gości. Tymczasem kolejną bramkę zdobyli kielczanie i wygrywali 34:32. Kilka sekund przed przerwą w pierwszej dogrywce atomowy rzut oddał Krzysztof Górniak, zdobywając 33. bramkę dla Zagłębia.
Na początku drugiej części pierwszej dogrywki lubinianie mogli doprowadzić do remisu, jednak po raz kolejny nie potrafili wykorzystać rzutu karnego - tym razem Piotr Obrusiewicz trafił w poprzeczkę. Gospodarzom, za sprawą bramki Bartłomieja Tomczaka, udało się doprowadzić do remisu w 7. minucie dogrywki, a chwilę później wyjść na prowadzenie. Znów do bramki Vive trafił Krzysztof Górniak, który obok Adama Malchera był bez wątpienia wyróżniającym się zawodnikiem Zagłębia. Znów nie udało się utrzymać przewagi do końca. Na bramkę Krzyśka odpowiedział Mateusz Jachlewski, a na kolejnego gola Pawła Adamczaka Tomasz Rosiński i znów był remis. Vive miało jeszcze szansę na zdobycie decydującej bramki w ostatnich sekundach, ale fenomenalną obroną popisał się Adam Malcher i potrzebna była druga dogrywka.
W tej części spotkania stroną zdecydowanie lepszą byli już lubinianie, którzy niesieni wspaniałym dopingiem publiczności punktowali przeciwników. W drugiej dogrywce podopieczni Jerzego Szafrańca zdobyli aż siedem bramek, z czego trzy trafienia były autorstwa Tomasza Kozłowskiego. Vive zdołało pokonać świetnie dysponowanego Adama Malchera tylko trzy razy i to lubinianie cieszyli się ze zwycięstwa, które przybliża ich do wielkiego finału mistrzostw Polski.
Interferie Zagłębie Lubin - Vive Kielce 43:39 (40:38, 36:36, 33:34, 32:32, 15:14)
Interferie: Malcher, Covtun - Orzłowski, Stankiewicz 4, Niedośpiał 2, Górniak 10, Steczek, Tomczak 5, Paweł Adamczak 5, Tomasz Kozłowski 6, Piotr Adamczak, Obrusiewicz 2, Anuszewski 5, Kieliba 4.
Vive: Bernacki, Kubiszewski - Chodara, Zaremba 1, Podsiadło 2, Kuchczyński 3, Wasiak 1, Usachov 5, Jachlewski 7, Nikulenkau, Bartczak, Żółtak 4, Rosiński 9, Konitz 7.
Kary:
Interferie: 14 min.
Vive: 12 min.
Sędziowali: Arkadiusz Sołodko, Leszek Sołodko; Delegat: Krzysztof Manyś
Widzów: ok. 700