Już dawno gracze Azotów Puławy nie usłyszeli pod swoim adresem tylu ciepłych słów. W trzech kolejkach Superligi prężyli muskuły, zdmuchnęli z parkietu MMTS Kwidzyn, okazałą różnicą pokonali Grupę Azoty Tarnów i Gwardię Opole. Medalowe ambicje to nie tylko czcze gadanie, nowy trener Lars Walther we współpracy z Michałem Skórskim zmontował zespół bardzo mocny jak na nasze warunki.
O ile w Polsce na starcie z tymi potencjalnie silniejszymi trzeba poczekać do zaległego Final4 krajowego pucharu (3-4 października), o tyle w Europie Azoty szybciej przejdą weryfikację. I to z nie byle kim, bo IFK Kristianstad. Rywalem wprawdzie nie tak silnym jak 2-3 sezony temu, ale z kilkoma dobrymi graczami i trenerską sławą na ławce, Ljubomirem Vranjesem (trener reprezentacji Słowenii, zwycięzca Ligi Mistrzów z Flensburgiem).
- Mogliśmy trafić i gorzej, i lepiej. Moim zdaniem IFK pozostaje w naszym zasięgu. Sztab przygotował dla nas dwie świetne analizy video, wiemy sporo i widzimy, że wszystko jest możliwe, chociaż mają m.in. dobrych skrzydłowych i rozgrywających. Grają podobną piłkę ręczną do nas, typowo skandynawską. Trener uważa, że to będzie zacięty dwumecz, o wszystkim zadecyduje forma dnia - mówi obrotowy Dawid Dawydzik.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Piotr Żyła znów tryska humorem. Pokazał kapitalny skok z Ga-Pa!
Azoty zaczną sezon w Europie z prawie miesięcznym opóźnieniem, bo ich pierwszy rywal - norweskie Haslum - z powodu wymogu kwarantanny w swoim kraju po prostu wycofało się z rywalizacji.
- W lidze pewnie wygraliśmy trzy pierwsze spotkania, czujemy się mocni, ale wiemy, z kim gramy. To Liga Europejska, trzeba się przygotowań na zupełnie inny poziom. Liczymy, że uda się wygrać w Puławach, najlepiej 5-6 bramkami, wtedy w rewanżu będzie można realnie myśleć o awansie. Wprawdzie celem nr 1 jest powrót na podium w Superlidze, ale zależy nam też na fazie grupowej Ligi Europejskiej. Mamy szeroki wyrównany skład, moglibyśmy dużo wynieść ze starć z najlepszymi na kontynencie - twierdzi reprezentant Polski.
IFK zapewne szczególną opieką obdarzy Michała Jureckiego. Chcąc nie chcąc, puławianie są gotowi na takie rozwiązanie. - Wszyscy wiedzą, że Michał jest naszym liderem. Potrafi zmobilizować, krzyknąć, ale także znakomicie asystuje. Jesteśmy partnerami w środku obrony, daje mi wskazówki, czuję się przy nim pewniej. Rywale od początku sezonu próbują go odcinać od podań, więc musieliśmy nauczyć się radzić także w takich sytuacjach - wyjaśnia Dawydzik.
Wielokrotni mistrzowie Szwecji, pomimo doświadczenia w Lidze Mistrzów, wydają się w zasięgu Azotów. Od lat funkcjonowali na podobnych zasadach - przeważnie dominowali na krajowym podwórku, sprawiali niespodzianki w Europie i przy okazji promowali najbardziej uzdolnioną młodzież. Do Bundesligi trafili m.in. reprezentanci Szwecji Jerry Tollbring (do Rhein-Neckar Loewen) i Albin Lagergren (do Magdeburga), a ostatnio do Fuechse Berlin odszedł bardzo obiecujący Valter Chrintz.
Kilka nazwisk z listy wciąż przyciąga na uwagę. Bramkarz Espen Christensen ma w dorobku dwa srebrne medale MŚ, Anton Halen i Emil Ofors rozegrali niezłe sezony w Bundeslidze. Fredrik Petersen przywiózł z Londynu olimpijskie srebro. Markę w Europie ma islandzki lewy rozgrywający Olafur Andres Gudmundsson, w Kristianstad próbuje się odbudować enfant terrible słoweńskiej piłki ręcznej Gregor Ocvirk, któremu po karierze juniorskiej przepowiadano wielką przyszłość.
IFK w ostatnich dniach straciło Simona Birkefeldta, Duńczyk wybrał rodzime Ribe-Esbjerg. Po stronie Azotów zabraknie trzech kontuzjowanych. Rafał Przybylski i Antoni Łangowski dopiero wznowili przygotowania po urazach (odpowiednio stawu skokowego i barku), operację stabilizacji V kości śródstopia dopiero przeszedł Piotr Jarosiewicz. Pozostali są gotowi do gry, wszyscy puławianie przed spotkaniem mieli ujemny wynik testu na obecność koronawirusa.
KS Azoty Puławy - IFK Kristianstad / 22.09.2020, godz. 18.45
ZOBACZ:
Mecz VIVE w LM zgodnie z planem
Klasa Mateusza Korneckiego w Zabrzu