Mimo iż Kalisz przedstawiany jest (szczególnie przez władze miasta) jako miejsce, gdzie narodził się szczypiorniak, to w najstarszym mieście przez wiele lat nie było drużyny rywalizującej w ogólnopolskich rozgrywkach. Dopiero od dwóch sezonów w II lidze swoje mecze rozgrywa KPR Szczypiorno Kalisz. Do tej pory kaliszanie zajmowali odpowiednio 4. i 5. miejsce. - Myślę, że zajmowane przez nas miejsca w ostatnich latach nie były złe - mówi Witold Rojek, szkoleniowiec zespołu, który prowadzi ekipę od pierwszego startu Szczypiorna w II lidze. - Czwarte miejsce w pierwszym roku startów w najsilniejszej z grup drugiej ligi, przy bardzo wyrównanym poziomie, dla ekipy która dopiero została zorganizowana to nie był zły wynik. Rok później miejsce było co prawda gorsze, ale nie mieliśmy pełnego składu przez cały sezon. Krystian Kaczmarek, na którego bardzo liczyliśmy, doznał kontuzji, dlatego nasza prawa strona nie wyglądała tak, jakbyśmy tego chcieli. Nie chcę mówić, że ta sprawa była najważniejsza. Jednak w porównaniu do sezonu 2007-2008 zdobyliśmy dużo więcej punktów, bo aż siedem w dużo trudniejszych warunkach, przy bardzo wyrównanej lidze. To był dobry wynik. Do trzeciego miejsca brakło nam tylko punktu. Byliśmy w czołówce. Bardzo niekorzystnie wypadły spotkania z Obornikami Wlkp. i Grodkowem. Gdyby nie strata sześciu punktów w tych meczach prawdopodobnie gralibyśmy o pierwszą ligę - wspomina kaliszanin.
W głosie trenera słychać jeszcze nutkę rozżalenia. Zdaje sobie sprawę, że przy większej ilości szczęścia i udanych występach przeciwko wspomnianym wcześniej zespołom Sparty i Olimpu jego zespół mógł przygotowywać się do zmagań na zapleczu ekstraklasy. - Mieliśmy słabsze dni, ten przeciwnik nam nie leżał, może nie był dobrze rozpoznany, może trzeba było zmienić styl gry. Wyciągniemy z tego wnioski - dodaje. Trener podkreśla, że w tym sezonie jego team ma wykonać kolejny postęp. - Uważam, że tamte sezony były w naszym wykonaniu bardzo dobre. Nie będziemy chcieli po prostu utrzymywać tej pozycji. Dla nas ważna jest progresja, żeby nie przyzwyczajać naszych zawodników i kibiców do tego samego. Rozwój to jest motyw przewodni całego świata i myślę, że naszego zespołu również - zapewnia.
Zgodnie z powiedzeniem "do trzech razy sztuka" kibice szczypiorniaka w Kaliszu liczą, że w końcu ich ulubieńcy awansują na zaplecze ekstraklasy. O to będzie niezwykle ciężko, bowiem nie tylko PWSZ Szczypiorno marzy o awansie. O celach i planach swoich rywali sporo wie kaliski szkoleniowiec. - Na pewno będziemy walczyć. Czy zajmiemy to miejsce? Nie wiem. To okaże się dopiero pod koniec rozgrywek. Będzie bardzo trudno. Popularność piłki ręcznej w Polsce wzrasta. W tej chwili wszyscy chcą awansować do pierwszej ligi. Może powtarzam się, ale stawka będzie jeszcze silniejsza z dwóch powodów. Po pierwsze, tak się ułożyło dziwnie, że do naszej grupy z pierwszej ligi spadły dwa zespoły - Wolsztyn i Dzierżoniów. Są takie drugie ligi, gdzie nie ma żadnego spadkowicza. Te dwie ekipy będą chciały bardzo szybko wrócić. Leszno jest dalej bardzo silne, Komprachcice - słyszałem, że się wzmocniły. Dużo silniejsza będzie Sparta Oborniki, która jak mówiłem nam nie leży. Tam przyszło naprawdę kilku bardzo dobrych graczy m. in. Hildebrandt, król strzelców I ligi w barwach Grunwaldu Poznań, bracia Kwiatkowscy, słyszałem jeszcze o innych nazwiskach, ale nie będę mówił niepotwierdzonych rzeczy. Ciężko będzie również w pojedynkach ze Świdnicą. Do ekstraklasy awansował Śląsk Wrocław, a ci zawodnicy, którzy do tego zespołu się nie załapią pójdą grać do Świdnicy. To kolejny trudny przeciwnik. Tylko zwycięzca zagra w pierwszej lidze, a drugi zagra w barażach. Nie mogę obiecać nikomu awansu, ani że te zmiany, które poczyniliśmy w składzie dadzą nam pierwszą ligę. Dążymy do zmiany jakości gry na lepsze - kończy wyczerpującą odpowiedź.
Licząc na awans ekipa musiała się wzmocnić. Kaliscy działacze zadbali o nowych zawodników do składu PWSZ Szczypiorna. Do ekipy dołączyli m. in. Rafał Walczak, Arkadiusz Guraj, Artur Pachulicz (wszyscy Grunwald Poznań), Piotr Matuszczak (Ostrovia Ostrów. Wlkp.) oraz Eryk Sawicki (Tęcza Kościan). Z kolei zespół opuścił Jakub Tomczak, który wrócił do Ostrowa Wielkopolskiego. Szkoleniowiec jest zadowolony z ruchów transferowych w swojej ekipie. - Arek Guraj, Rafał Walczak i Piotrek Matuszczak - ci wszyscy zawodnicy dobrze spisywali się w sparingach. Wnieśli przede wszystkim to, czego od nich oczekiwałem - spokój i doświadczenie. Taki turniej, jak ten rozgrywany w Kaliszu ma nam dać odpowiedź na pytanie czy ten zespół jest w stanie awansować - twierdzi Rojek.
Po zgrupowaniu w Przesiece, gdzie zespół pracował nad kondycją na zbliżające się rozgrywki, przyszedł czas na sparingi. Kaliszanie rywalizowali w nich m. in. z pierwszoligowcami z Poznania, Łodzi i Ostrowa. Jak podkreśla trener wynik nie jest ważny, chodzi o znalezienie optymalnego składu i ustawienia na ligowe rozgrywki. - Każdą część spotkania gram innym składem. W dalszym ciągu szukam optymalnego składu. Porównujemy później wyniki, obserwacje. Mając jeszcze miesiąc do ligi staramy się zoptymalizować skład. Myślę, że zawodnicy, którzy do nas doszli wniosą coś nowego i ta śwież krew spowoduje, że ten nasz organizm będzie działał żwawiej. Liczę, że to przyniesie pożądany efekt - zakończył.
PWSZ Szczypiorno Kalisz zainauguruje rozgrywki II ligi pojedynkiem z Olimpem Grodków 19.09., który zostanie rozegrany w najstarszym mieście w Polsce. Tydzień później, również przed własną publicznością, ekipa Witolda Rojka zmierzy się ze Spartą Oborniki.