Liga Europejska. Hiszpańska wycieczka Nafciarzy. Orlen Wisła straciła pierwsze punkty

PAP / Piotr Nowak  / Na zdjęciu: Niko Mindegia
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Niko Mindegia

Orlen Wisła Płock nie zakończy fazy grupowej z kompletem zwycięstw. Wicemistrzowie Polski okazali się gorsi od Ademar Leon i przegrali 27:32.

Pewne zwycięstwo w grupie i można świętować? Mecz wygra się sam? Ciężko stwierdzić, z jakim nastawieniem wyszli na pierwszą połowę zawodnicy Wisły. Ich gra do przerwy wyglądała niezbyt sympatycznie. Wyłączając kilka interwencji Adama Morawskiego czy skutecznego Lovro Mihicia, reszta Nafciarzy wyglądała na zdziwionych waleczną postawą gospodarzy.

W ataku mnożyły się błędy. Z koła w 100 proc. sytuacjach mylili się i Abel Serdio, i Jeremy Toto. Wyraźnie swojego dnia nie miał lider wicemistrzów Polski, Niko Mindegia, bez którego ofensywa Wisły niewiele miała do powiedzenia. Alvaro Ruiz, chociaż się starał, to więcej się nabiegał niż wniósł pozytywnego do gry swoich kolegów. W efekcie raptem 9 bramek w 30 minut.

Nie lepiej było w defensywie, która w ostatnich tygodniach zasługiwała na pochwały. Obrona płocczan była o tempo wolniejsza niż gracze Ademar, w efekcie czego Nafciarze stracili aż 16 bramek. A gracze z Leon, podobnie jak Wiślacy, grali bez nominalnego prawego rozegrania. To jednak im nie przeszkadzało (a przynajmniej nie w takim stopniu jak podopiecznym Xaviera Sabate) - ciężar zdobywania bramek wziął na swoje barki Tim Lucin, który pięciokrotnie znalazł drogę do siatki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to może być rekord świata. Co on zrobił przy wyrzucie z autu?!

Przy okazji trzeba wspomnieć kilka słów o sędziach wtorkowego meczu. Tak, tak, o sędziach. Arbitrzy momentami podejmowali dosyć kontrowersyjne decyzje (vide odgwizdany jako faul blok Leona Susnji), ale prawdziwy pokaz dali w końcówce pierwszej połowy, kiedy to Nafciarze - za poproszenie o wytarcie mokrego parkietu - zostali nagrodzeni... grą pasywną.

Po zmianie stron w grze Wisły pojawiło się trochę ożywienia. Więcej miejsca miał Zoltan Szita, a Węgier wie, co zrobić z piłką w takich sytuacjach. Przewaga Ademar stopniała, co spotkało się z rosnącą nerwowością ławki hiszpańskiej drużyny, a w szczególności jej szkoleniowca, Manolo Cadenasa.

Pokrzykiwania Cadenasa przyniosły skutek i jego zawodnicy wrócili do gry. Natan Suarez wraz z kolegami zadbali o to, żeby ich przewaga wróciła do bezpiecznego poziomu. Na dziesięć minut przed końcem wydawało się, że Wisła będzie musiała pogodzić się z pierwszą porażką w Lidze Europejskiej.

Zanim to się jednak stało, Nafciarze zerwali się jeszcze raz do walki. Zmniejszyli stratę do trzech bramek i... to by było na tyle. Dalej do siatki trafiał Suarez i Ademar spokojnie zmierzało po zwycięstwo. Na kolejne próby czasu już nie starczyło i Nafciarze wracają do Płocka bez punktów.

Liga Europejska, grupa A, 9. kolejka
Abanca Ademar Leon - Orlen Wisła Płock 32:27 (16:9)
Ademar:

Slavic, Ghedbane - Lawrence 1, Fernandez 1, Perez 4 (1 k), Marchan 3, Lodos, Martinez, Semedo 1, Piechowski 1, Kisselev 2, Feuchtmann 2, Suarez 9, Lucin 6, Casqueiro 1, Martinez 1.
Karne:
1/1
Kary:
8min. (Lucin, Lawrence, Kisselev, Semedo - po 2 min.)
Wisła:

Morawski, Homayed - Ruiz 1, Serdio 5, Susnja 1, Szita 5, Komarzewski 1, Krajewski 2 (1 k), Daszek 4, Terzic, Toto, Dutra, Mihic 4, Czapliński, Vejin, Mindegia 4.
Karne:
1/2
Kary:
8 min. (Krajewski - 4 min.; Toto, Serdio - po 2 min.)

Źródło artykułu: