To nie był wymęczony szczęśliwy awans. Nafciarze wytrzymali spotkanie na wysokich obrotach, nie zniechęciło ich nawet dwubramkowe prowadzenie GOG. Przez większość meczu utrzymywali kontakt z rywalami, aż w końcu znaleźli na nich sposób w ostatnim kwadransie.
Cichym bohaterem został Lovro Mihić. Chorwat inicjował kluczowe kontry, nie był egoistyczny, szukał lepiej ustawionych kolegów. Gdy miał dogodną pozycję, to przeważnie nie dawał szans Viktorowi Gisli Hallgrimssonowi. Znowu nie zawodził będący ostatnio w znakomitej formie Przemysław Krajewski, ale wszystko zaczynało się od obrony, w której pracowali Leon Susnja i Philip Stenmalm. Jakby tego mało, to jeszcze w końcówce piłki przyciągał Adam Morawski.
Na pięć minut przed końcem prowadzenie Nafciarzy wynosiło już sześć bramek i wydawało się, że nic im nie grozi. GOG podjął jeszcze walkę, a emocje podsycił świetny wcześniej Niko Mindegia. Hiszpan zmarnował karnego na 45 sekund przed końcem, Duńczycy wychodzili z kontra i wtedy... nie kto inny jak Mihić przejął piłkę. Chorwat znalazł Krajewskiego, a ten dopełnił formalności do pustej bramki!
Kibice Wisły na długo zapamiętają szczególnie drugą połowę, w której udało się zneutralizować liderów GOG, szczególną opieką obdarzono Mathiasa Gidsela, a to nie udawało się czołowym defensorom świata. Mindegia momentami kapitalnie rozdzielał piłki do koła, gdzie znajdował Abela Serdio, w kluczowej akcji nie zawahał się uruchomić podaniem przez pół boiska Krzysztofa Komarzewskiego, dopiero rozgrzewającego się po wejściu. Było gorąco, ale Wisła dokonała wielkiej rzeczy - po raz pierwszy awansowała do półfinału europejskiego pucharu! W najnowszej historii polskiej piłki ręcznej w Final4 jednych z dwóch najważniejszych rozgrywek na kontynencie grali tylko szczypiorniści Łomży Vive Kielce.
Nafciarzom należą się brawa, bo pokonali nie byle kogo, tylko drużynę będącą ostatnio w wysokiej formie, która w dodatku dobrze zaczęła mecz w Płocku. Duńczycy grali błyskawicznie, starali się szybko odpowiadać na bramki Michała Daszka. Gidsel, Laerke i Jakobsen kilka razy przypomnieli, czemu o ich podpis walczą albo będą walczyć najlepsi na kontynencie. W najważniejszych chwilach po przerwie górą był jednak Morawski, w pamięć szczególnie zapadła interwencja po jednym z rzutów niezawodnego zazwyczaj Jakobsena.
A to jeszcze nie koniec, Final4 22-23 maja w Mannheim.
Orlen Wisła Płock - GOG 31:26 (13:13)
Orlen Wisła: Morawski, Homayed - Mihić 5, Szita 4, Daszek 4, Mindegia 4, Serdio 4, Susnja 2, Ruiz 1, Komarzewski 1, Krajewski 6, Terzić, Stenmalm
GOG: Hallgrimsson, Haagen - Gidsel 5, Bergendahl 5, Jakobsen 4, Laerke 3, Olsen 3, Andersen 4, Madsen 1, Kildelund 1, Jacobsen, Gardsal, Andersen, Nilsen, Clausen
ZOBACZ:
Gorzki finał. Polki nie jadą na wielki turniej!
Gwiazda reprezentacji wygrała z depresją
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak on to zrobił?! To może być najpiękniejszy gol roku!