Potyczki pomiędzy drużynami z Koszalina i Elbląga zazwyczaj są bardzo emocjonujące i nie inaczej było również tym razem. - Jak to mecze ze Startem Elbląg, zawsze jest dużo nerwowości i walka, teraz nie było inaczej. Ostatnia akcja, w której sędziowie zasygnalizowali grę pasywną, rzut był przygotowany i szkoda że to nie wpadło, bo byśmy wygrali za trzy punkty - stwierdził Waldemar Szafulski, trener Młynów Stoisław Koszalin.
Na koniec jednak to koszalinianki mają dwa punkty, a EKS Start Elbląg pozostaje z jednym. - Cieszymy się z tego, co mamy. Żałujemy 15 minut pierwszej połowy, gdzie w obronie i w ataku byliśmy troszeczkę ospali, ale fajnie że to się rozkręciło i dziewczyny pokazały charakter - ocenił Szafulski.
Zwycięstwo w takich okolicznościach zawsze bardzo dobrze smakuje. - Przede wszystkim cieszymy się ze zwycięstwa w tym meczu, to super że nam ono nie uciekło. Obie drużyny chciały wygrać, my jesteśmy na piątym, a rywalki na szóstym miejscu w tabeli. Końcówka była emocjonująca - zrelacjonowała zawodniczka Julia Andrijczuk.
- Karne, to zawsze nerwy, nie wiadomo kto wygra, ale zwyciężyłyśmy, pomogła nam bramkarka. Nie mamy trzech punktów, ale dwa zostały w Koszalinie - podsumowała Andrijczuk, która tego dnia rzuciła sześć bramek i została wybrana MVP meczu.
ZOBACZ WIDEO: Martyna Łukasik, czyli zmęczona, ale szczęśliwa mistrzyni Polski. "Postawiłyśmy na swoim"