PGNiG Superliga Kobiet. Niecodzienna sytuacja. Trener mógł pogrążyć swój zespół

WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: Adrianna Nowicka
WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: Adrianna Nowicka

Młyny Stoisław Koszalin ograły we własnej hali Start, ale potrzebowały do tego dopiero rzutów karnych (4:2). Po 60 minutach meczu PGNiG Superligi Kobiet było po 23. Elblążanki mogły być bez punktów. Wszystko przez reakcję trenera i delegata zawodów.

Obie drużyny podchodziły do tej rywalizacji bez presji, ale za to z żądzą jak najlepszego zakończenia zmagań w PGNiG Superlidze Kobiet. Ani Młyny Stoisław, ani Start nie miały już szans włączyć się do walki o medale. Z drugiej jednak strony nie groził im też spadek, choć sport lubi niespodzianki.

Elblążanki od pierwszych minut wydawały się być bardziej konkretne w ofensywie. Z większą łatwością dochodziły do pozycji rzutowych. W tej formacji gości bardzo dobrze prezentowała się choćby Justyna Świerczek. W pierwszym kwadransie jej udziałem padły 4 bramki (przy 8 zdobytych przez Start). Przyjezdne za to ciut gorzej broniły. Skrzętnie korzystała z tego na 7. metrze Paula Mazurek (3/3).

Od stanu 5:8 koszalinianki wzięły się solidniej do pracy. W 21. minucie za sprawą podania na skrzydło do Gabrieli Urbaniak cieszyły się z pierwszego prowadzenia (10:9). Żadna z drużyn nie potrafiła jednak wyraźnie zdominować tej drugiej. Gospodynie, w przeciwieństwie do swoich przeciwniczek, miały więcej atutów między słupkami. Aleksandra Krebs zanotowała w sumie 33 procent skutecznych interwencji przy zaledwie 8 procentach bramkarek Startu. To mógł być jakiś sygnał dla trenerów na drugą część rywalizacji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA

Po zmianie stron szybciej zareagował Andrzej Niewrzawa. Jego złość można było w pełni zrozumieć. Zespół z minuty na minutę tracił skuteczność. W 37. minucie stracił także Świerczek. Rozgrywająca ucierpiała po jednym ze starć. Schodząc z parkietu trzymała się za lewe kolano. Dla niej to być koniec meczu. Tymczasem na parkiecie zaczęły się mnożyć błędy indywidualne. Tu niecelne podanie, tam dotknięcie piłki nogą w ataku.

Młynom można było zarzucić to, że niespecjalnie szło im w liczebnej przewadze. Taka sytuacja miała miejsce kilka razy i jeśli już udało się ją wygrać, to naprawdę minimalnie. Na pochwałę zasługiwały za to błyskawiczne wznowienia koszalinianek. Urbaniak raz po raz wychodziła sam na sam z rywalką i nie miała problemów z poprawianiem swoich statystyk.

W ostatniej minucie doszło do niecodziennej sytuacji. Drugie upomnienie otrzymał Niewrzawa. Tym razem na wniosek delegata zawodów. Oznaczało to 2 minuty kary i osłabienie Startu przy stanie 23:22. A do końca było jeszcze 31 sekund. Młyny miały piłkę w ataku. Rzuciła Mazurek (musiała, by była już sygnalizacja gry pasywnej), ale Magdalini Kepesidou zbiła piłkę i dosłownie tuż przed końcem do remisu po 23 doprowadziła jakimś cudem Alona Szupyk. Czekała nas zatem seria rzutów karnych.

Zaczęło się fatalnie dla miejscowych, ale ostatecznie więcej razy pomyliły się przyjezdne (Krebs obroniła rzuty Joanny Waga i Milicy Rancić). Dwa punkty zostały zatem w Koszalinie.

PGNiG Superliga Kobiet, 22. kolejka:

Młyny Stoisław Koszalin - EKS Start Elbląg 23:23 (11:12) k. 4:2

Młyny Stoisław: Zimny, Filończuk, Krebs - Urbaniak 5, Mazurek 3 (3/4), Mączka 2 (0/1), Zagrajek, Haric, Wołownyk, Kowalik 2, Rycharska 5, Nowicka, Smolich, Borysławska, Andrijczuk 6, Somionka.
Karne: 3/5.
Kary: 4 min. (Wołownyk, Smolich - 2 min.).

Start: Kepesidou, Pająk - Choromańska, Świerczek 6, Waga 3, Bojcić 1, Gędłek, Szczepanik 6 (5/5), Pękala, Cygan, Agović 1, Szupyk 6, Stapurewicz, Rancić.
Karne: 5/5.
Kary: 10 min. (Szupyk - 4 min., Choromańska, Gędłek, Pękala - 2 min.). Ukarany został także trener Andrzej Niewrzawa na wniosek delegata zawodów za nieuprawnione wejście na boisko w 60. minucie zawodów.

Sędziowie: Kowalak, Marciniak.
Widzów: bez udziału publiczności.

Czytaj także:
--> Orlen Wisła Płock wzmacnia skład
--> W Lublinie walczą o uratowanie sezonu

Komentarze (0)