Wielki sukces reprezentantki Polski na arenie europejskiej. Zapisała się w historii klubu!

Adrianna Płaczek sięgnęła po zwycięstwo w rozgrywkach Ligi Europejskiej. To dla niej pierwszy tak istotny triumf w karierze. W fazie grupowej rywalizowała z MKS-em Perłą Lublin.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
Adrianna Płaczek Materiały prasowe / ZWIĄZEK PIŁKI RĘCZNEJ W POLSCE / PAWEŁ ANDRACHIEWICZ / PRESS FOCUS / Na zdjęciu: Adrianna Płaczek
Nie tylko dla Płaczek to największy sukces, jaki do tej pory zdołała osiągnąć. Nową historię napisał także jej aktualny klub, czyli Nantes Loire Atlantique HB. Został bowiem pierwszym francuskim zespołem, który wygrał Ligę Europejską. Wcześniej w finale nie udało się to ani Dijon Bourgogne Handball, ani też Metz Handball.

Polska bramkarka pierwsze szlify w europejskich pucharach stawiała jeszcze w nieistniejącej już SPR Pogoni Szczecin. Awansowała z tą drużyną do finału Challenge Cup. Było to w 2015 roku. Złota nie udało się jednak zdobyć. Co ciekawe, przegrała wówczas z inną francuską ekipą, Union Mios Biganos-Begles (44:49 w dwumeczu). Do Francji wyjechała dokładnie 2 lata później.

W wielkim finale Nantes z Polką w składzie mierzył się z Siofok KC. Obrońcą trofeum, który był stawiany w roli faworyta. Reprezentujący Węgry klub miał szansę zostać drugim zespołem w historii, który kiedykolwiek obronił trofeum w LE. To była dopiero jego pierwsza porażka w finale od 2019 roku!

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kasia Dziurska wróciła z wakacji. Od razu do pracy

Płaczek lepiej spisała się w półfinale przeciwko gospodyniom, HCM Minaur Baia Mare. Odbiła 7 z 29 rzutów rywalek. Spotkanie skończyło się wynikiem 36:34. Przeciwko Węgierkom było gorzej (1 interwencja). Nantes do końcowego triumfu poprowadziła skrzydłowa Nathalie Hagman (7 bramek przeciwko Siofok i aż 11 przeciwko Baia Mare). Dało jej to tytuł królowej strzelczyń.

Nagroda MVP turnieju finałowego przypadła Brunie de Pauli. Koleżance Płaczek z formacji obronnej. W weekend do swojego dorobku dołożyła w sumie aż 14 celnych rzutów. Od kolejnego sezonu rozgrywkowego będzie jednak reprezentować barwy Metz.

- Kiedy tu przyjechaliśmy, powiedziałem dziewczynom, że to wielkie wydarzenie, ale musimy tylko grać w piłkę ręczną. To tylko dwa mecze. Zagrajmy - będziemy płakać później. I to właśnie zrobiliśmy. One były niesamowite. Realizowały plan - ocenił trener, Guillaume Saurina.

- Dla nas było wiele historycznych rzeczy. To jest niewiarygodne. Próbuję wytłumaczyć swojemu prezesowi, że to nie był normalny sezon, bo nie chcę, żeby spodziewał się takich sezonów rok po roku - zakończył szkoleniowiec francuskiej ekipy.

Czytaj także:
--> Niespodzianka dużego kalibru w Chorzowie. Outsider wygrał
--> Jarosławianki sprawczyniami dużej sensacji. Piotrcovia obeszła się smakiem

Czy Adrianna Płaczek sięgnie jeszcze po triumf w Lidze Mistrzyń?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×