[color=#222222]
Pięć minut. Tyle na gola czekali kibice obecni pierwszy raz od wielu miesięcy w hali w Kaliszu. Pierwsze momenty były dobrą zapowiedzią tego co działo się dalej. Szybkie wyrównanie i kolejne pięć minut oczekiwania, przez co po dziesięciu minutach na tablicy było zaledwie 2:1 dla Energi MKS-u. Liczne faule w ataku po obu stronach czy skuteczność bramkarzy na poziomie 60 procent zwiastowały niezwykle niski wynik w tej części meczu.[/color]
[color=#222222]Wydawało się, że goście złapią swój rytm. Michał Potoczny zaczął pewnie zdobywać bramki, a w statystykach Krzysztofa Szczeciny widniało nawet 70 procent skuteczności w bramce. Wynik jednak wciąż niemal tkwił w miejscu, a żadna z drużyn nie potrafiła wyjść na wyraźne prowadzenie. Dopiero w 26. minucie dzięki obronom Mikołaja Krekory oraz rzutom bezbłędnego w tym meczu Kacpra Adamskiego, gospodarze zaczęli swoją ucieczkę punktową. Drużyny schodziły na przerwę z wynikiem 11:7 dla kaliszan.
[/color]Druga część meczu była już pod wyraźną kontrolą gospodarzy. MMTS popełniał coraz więcej błędów, a MKS, z Kacprem Adamskim na czele, tylko się rozkręcał. Co kaliszanie stracili w polu, to stojący w bramce Łukasz Zakreta nadrabiał. Kolejne minuty były więc już tylko formalnością. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 27:16.
Energa MKS Kalisz - MMTS Kwidzyn 27:16 (11:7)
Energa MKS Kalisz: Zakreta, Krekora - Krępa 3, Kamyszek 1, Adamski Kacper, 9, Kus 2, Drej, Famulski, Góralski 1, Wróbel, Szpera 2, Pilitowski K. 3, Pilitowski M. 5 Makowiejew 1, Adamski Kamil
MMTS Kwidzyn: Szczecina, Matlęga - Grzenkowicz, Orzechowski 1, Kryński 1, Krieger, Peret 1, Zieniewicz 6, Kutyła 1, Biegaj, Guziewicz, Potoczny 3, Nastaj, Szyszko 2, Jankowski, Przytuła 1
ZOBACZ TAKŻE:
Były reprezentant kandydatem do Energi MKS-u Kalisz
Smutny koniec pięknej historii MMTS-u Kwidzyn
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jest moc. Nietypowy trening Wildera