Dominacja w końcówce. Ważny wynik dla układu tabeli w meczu Chrobrego z Torus Wybrzeżem

Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: zawodnicy Chrobrego Głogow
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: zawodnicy Chrobrego Głogow

Chrobry Głogów słabo zaczął mecz z Torus Wybrzeżem, by ostatecznie wygrać aż 30:24. Gdańszczanie nie potrafili utrzymać odpowiedniego poziomu koncentracji przez całe spotkanie, co kosztowało ich cenne punkty.

Niedzielny mecz w Głogowie był bardzo ważny. Co prawda jest to jeszcze początek sezonu, jednak w przypadku zwycięstwa Torus Wybrzeża, po 7 kolejkach dwunasty w tabeli Chrobry miałby już 5 punktów straty do 11. pozycji. Głogowianie nie mogli dopuścić do tego, by PGNiG Superliga stała się ligą trzech prędkości, jednak początek wyraźnie im nie wychodził.

Torus Wybrzeże grało doskonale zarówno w obronie, jak i w ataku. Gdy w 9. minucie trafił Santiago Mosquera Mayo, gdańszczanie prowadzili już 6:2. Jeszcze po kwadransie gry, kiedy Antona Derewiankina pokonał Mateusz Jachlewski, na tablicy wyników widniał rezultat 9:4. Od tego momentu goście wyraźnie stanęli.

Pierwszym problemem gdańszczan była kara dla Wiktora Tomczaka, który pod nieobecność Leonardo Marcelo Comerlatto był jedynym leworęcznym rozgrywającym. Goście zaczęli grać mocno przewidywalnie, na czym korzystał rozkręcający się zespół z Głogowa. Chrobry zaczął zbliżać się do gości, aż w końcu trafił sześć razy z rzędu i gdy Artura Chmielińskiego pokonał Paweł Paterek, było już 14:11 dla gospodarzy! Przed przerwą "tlen" Torus Wybrzeżu podał Daniel Leśniak, który dwukrotnie pokonał bramkarza rywali. Dwubramkową przewagę mieli jednak zawodnicy Witalija Nata.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Oryginalna akcja zespołu Piotra Zielińskiego

Dwie bramki to jednak w piłce ręcznej tyle, co nic i potwierdził to początek drugiej połowy. Już po czterech minutach tej części gry, na tablicy wyników znów mieliśmy remis. W drużynie Chrobrego grał jednak niezwykle skuteczny Damian Krzysztofik i bardzo szybko Chrobry wrócił na trzybramkowe prowadzenie, które wobec indolencji strzeleckiej gości, po rzucie Wojciecha Styrcza wzrosło do czterech bramek różnicy.

Mariusz Jurkiewicz już w 43. minucie wykorzystał trzeci time-out. Przyniosło to skutek, gdyż w ciągu czterech minut goście odrobili niemal całą stratę i przy wyniku 23:22 to Witalij Nat musiał interweniować. W kluczowym momencie spotkania kolejne piłki odbił Derewiankin, który niewątpliwie był bohaterem. Znów gospodarze rzucili trzy bramki z rzędu, wracając na czterobramkowe prowadzenie na 8 minut przed końcem, które po rzucie Wojciecha Matuszaka powiększyli do 27:22.

Torus Wybrzeże nie wykorzystało trzech rzutów karnych z rzędu i łącznie przerwa w zdobywaniu bramek u gdańszczan wyniosła 9 minut. Chrobry ostatecznie wygrał 30:24 i zrównał się punktami z Torus Wybrzeżem, które ma za sobą tylko dwa zwycięstwa - z Pogonią i Górnikiem.

Chrobry Głogów - Torus Wybrzeże Gdańsk 30:24 (16:14)

Chrobry: Derewiankin (13/37 - 35%) - Styrcz 6, Paterek 5, Włoskiewicz 5, Krzysztofik 4, Przysiek 3, Matuszak 3, Orpik 1, Zdobylak 1, Jamioł 1, Kosznik 1 oraz Skiba, Warmijak, Krzywicki, Grabowski.
Karne: 1/1.
Kary: 8 min. (Warmijak 4 min., Orpik, Grabowski - po 2 min.).

Torus Wybrzeże: Wałach (6/23 - 26%), Chmieliński (5/18 - 28%) - Wróbel 4, Pieczonka 4, Leśniak 3, Jachlewski 3, Kosmala 3, Tomczak 3, Janikowski 2, Papaj 1, Mosquera 1 oraz Doroszczuk, Sulej, Gądek.
Karne: 1/4.
Kary: 6 min.

Czytaj także: 
Mocne słowa trenera Zagłębia 
Stal powoli odbija się od dna

Komentarze (0)