Mamy już listopad, a zawodniczki KPR Gminy Kobierzyce ostatni raz cieszyły się z wygranej dokładnie 23 września. Wicemistrzynie Polski pokonały wówczas nie byle kogo, bo MKS FunFloor Perła Lublin, który marzy o powrocie na tron.
Czerwona lampka zaświeciła się już sześć dni później, gdy zawodniczki z Dolnego Śląska musiały uznać wyższość niżej notowanych Młynów Stoisław Koszalin. Później nadszedł październik i bardzo trudny terminarz. Na domiar złego, z gry wypadły Beata Kowalczyk i Oliwia Domagalska, które leczą obecnie kontuzje.
Szczypiornistki Edyty Majdzińskiej w minionym miesiącu mierzyły się z Eurobudem JKS Jarosław, MKS Zagłębiem Lubin oraz Piotrcovią Piotrków Trybunalski. Wszystkie spotkania przegrały po walce.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielka awantura w meczu dzieci!
Czego zabrakło w ostatnim, przegranym meczu z Piotrcovią Piotrków Trybunalski? - Wszystkiego po trochę. Kilka głupich, niepotrzebnych, za szybkich decyzji w ataku pozycyjnym i błędów w obronie. Rywalki poczuły, że mogą te zawody wygrać. Prawda jest taka, że z wyniku +3 do przerwy dla nas, później mieliśmy +2 dla Piotrkowa. To były nasze słabe 23 minuty - wyjaśniła Edyta Majdzińska.
To dla wicemistrzyń Polski już czwarta porażka z kolei. - Składa się na to wiele elementów. Szkoda, że w niedzielę dziewczyny nie przełamały tej złej passy. W drugiej połowie straciliśmy aż 17 bramek, a pierwszej 9. Możemy stwierdzić po samych rezultatach, że były to dwie różne połowy. Pracujemy, wyciągamy wnioski i staramy się szukać rozwiązań na kolejne spotkania. Przykro mi, że ta druga połowa nam nie wyszła - dodała trenerka.
Pozytywem meczu z Piotrcovią Piotrków Trybunalski są na pewno występy Barbary Zimy i Patrycji Kozioł. - Na pewno interwencje Basi Zimy w pierwszej połowie były takie, że można ręce składać do oklasków, a Patrycja Kozioł, jak na tak młodą zawodniczkę, zagrała naprawdę super zawody - oceniła Edyta Majdzińska.
- Zabrakło nam chłodnej głowy. Miałyśmy przestoje w obronie i nie domykałyśmy w defensywie. Jestem wdzięczna trenerce, że dała mi szansę i cieszę się, że ją wykorzystałam. Mam nadzieję, że będę dostawać coraz więcej minut i pokażę swój potencjał - powiedziała Patrycja Kozioł.
- Jest trochę smutno, ale nie poddajemy się. Mamy nadzieję, że ten najbliższy mecz w Elblągu nam się uda i przywieziemy do nas trzy punkty - zakończyła zawodniczka.
---> Różnica klas. W Płocku nie mogło być inaczej
---> Ciąg dalszy pomeczowej burzy. Szef polskich sędziów odpowiada zabrzanom