Nie wykorzystali wpadki rywala. Śrubują niechlubny rekord w Superlidze

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Wiktor Kawka
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Wiktor Kawka

Sandra Spa Pogoń nie może zdobyć choćby punktu we własnej hali. Tym razem szczecinianie musieli uznać wyższość Gwardii Opole, z którą zazwyczaj u siebie wygrywali. To niechlubny rekord w historii jej występów w PGNiG Superlidze.

Szczypiorniści Sandra Spa Pogoni stanęli przed szansą wydostania się z ostatniego miejsca w tabeli PGNiG Superligi Mężczyzn. Aby tak się stało, musiały spełnić się dwa warunki. Jednym z nich była wygrana MMTS-u nad Stalą w Mielcu (wynik meczu 29:27 dla kwidzynian). Drugie zadanie należało już do samych Portowców.

Od początku było widać, że szczecińscy trenerzy poświęcili sporo czasu na treningach. Taki wniosek można było wysunąć patrząc chociażby na zmiany w wyjściowym składzie. W bramce stanął Luka Arsenić, a środkiem rozegrania kierował Matija Starcević. Jeśli dodać do tego aktywną obronę, przechwyty, czy nawet kontrę, to pierwszy kwadrans rywalizacji z Gwardią był bez mała najlepszy w wykonaniu Pogoni od dawna (7:5).

Między drużynami można było dostrzec kilka podobieństw. Jednym z nich była postawa bramkarzy. Zarówno Adam Malcher, jak i wspomniany Arsenić mieli niemal identyczną statystykę obron (po ok. 30 proc.). Po 3 bramki na 5 prób dołożyli obaj lewi rozgrywający: Paweł Krupa i Wiktor Kawka. Ostatni z wymienionych szybko jednak udowodnił, że może być liderem opolan. W pewnym momencie w pojedynkę rozwiązywał akcje Gwardii.

Obraz gry w drugiej połowie zaczął się zmieniać na korzyść gości. Pierwszym takim symptomem była akcja z 35. minuty tych zawodów. Malcher dwukrotnie nie dał się pokonać, a za trzecim razem w tej samej akcji uratowała go poprzeczka. Owszem, 3 bramki przewagi nic jeszcze nie znaczyły (17:20 po 42. min.), ale mogły być dla gospodarzy co najmniej niepokojące.

W ostatni kwadrans rywalizacji Portowcy wchodzili już z nożem na gardle. Skuteczność szczecinian leciała na łeb na szyję. W dodatku opolanie coraz częściej i z większą łatwością wygrywali pojedynki jeden na jednego. Poprawie wyniku nie pomagały kary indywidualne, a przede wszystkim niewykorzystywanie przewagi liczebnej. Kiedy w 54. minucie na 26:20 trafił Mateusz Morawski, stało się jasne, że Pogoń przegra 6. spotkanie u siebie. To śrubowanie niechlubnego rekordu w historii występów Dumy Pomorza w Superlidze.

PGNiG Superliga Mężczyzn, 10. kolejka:

Sandra Spa Pogoń Szczecin - KPR Gwardia Opole 23:31 (13:13)

Sandra Spa Pogoń: Andrysiak, Wiśniewski, Arsenić - Wąsowski 4, Gierak 4 (3/4), Krupa 5, Bosy 3, Starcević 2, Jedziniak 2, Krysiak 1, Rybski 1 (1/1), Zaremba 1.
Karne: 4/5.
Kary: 8 min. (Starcević - 4 min., Wąsowski, Gierak - 2 min.)

Gwardia: Ałaj, Lellek, Malcher - Scisłowicz, Sosna 1, Fabianowicz, Zarzycki 5, Klimków 2, Jankowski 2, Zadura 2, Kawka 10, Mauer 5 (3/3), Milewski 1, Morawski 3, Kucharzyk, Kowalski.
Karne: 3/3.
Kary: 14 min. (Klimków, Mauer - 4 min., Fabianowicz, Milewski, Kucharzyk - 2 min.).

Sędziowie: Leszczyński, Piechota (obaj z Płocka).
Widzów: 200.

Czytaj także:
--> Lublinianki nie podbiją Europy. Będziemy tylko jednego przedstawiciela
--> Arcyważny wynik meczu w Mielcu. Stal w potrzasku

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowity pocisk! Bramkarz stał jak zamurowany

Komentarze (0)