Z samolotu do hali. Łomża Vive wygrała Tarnowie bez treningu

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Krzysztof Lijewski (z prawej)
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Krzysztof Lijewski (z prawej)

Łomża Vive Kielce tuż po triumfie w Barcelonie wsiadła w samolot i poleciała, by rozegrać mecz w Tarnowie. Zwycięstwo z Grupą Azoty Unią nie było okazałe, jednak kluczowe były tu okoliczności tego spotkania.

Zawodnicy Łomży Vive Kielce wygrali w Tarnowie 30:25. - Nie jest łatwo grać mecz bez odpowiedniego przygotowania do niego. My mieliśmy cały dzień podróży i nie mieliśmy żadnej jednostki treningowej, żeby przygotować się na drużynę z Tarnowa, tylko sesję wideo przed wyjazdem. Bardzo się cieszymy, ze udało nam się przyjechać i zagrać dobre zawody - powiedział Krzysztof Lijewski, II trener kieleckiej drużyny.

- Wydaje mi się, że od początku kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń, fajnie graliśmy w obronie, Mati Kornecki odbił kilka piłek, które pozwoliły nam wyprowadzić kontrataki i ustawić wynik. Prowadziliśmy różnicą 5-6 bramek. W drugiej połowie to się wahało, ale skończyło się wynikiem 30:25 dla nas. Nikt nie został kontuzjowany i z tego też się cieszymy, wiedząc jakie mamy mecze przed nami. Ci, co dostali szansę pogrania na boisku ją wykorzystali i wszystko odbyło się tak, jak założyliśmy przed meczem - dodał Lijewski.

Mecz był płynny, co mogło się podobać publiczności. - Sędziowie pozwalali na grę na kontakcie, mało było przerywania jej gwizdkami. Mecz toczył się w dobrym, wysokim, szybkim tempie i mogło się to podobać - zauważył Krzysztof Lijewski.

Kielczanie stosują rotację w składzie. - Mamy napięty kalendarz i dużo meczów do rozegrania. Ci, co grają więcej muszą złapać oddech, wyleczyć mikrourazy. W ich miejsca wchodzą inni i łatają dziury. Grają na wysokim poziomie, rotacja jest dla nas bardzo ważna - przyznał trener.

Na rotacji skorzystał m.in. Cezary Surgiel, który mógł zagrać dłużej z Grupa Azoty Unią. - Ja nie byłem w Barcelonie, ale po chłopakach było widać, że ten mecz dał im się we znaki. Może dlatego było sporo błędów. Zaczęliśmy bardzo dobrze to spotkanie. Szybko narzuciliśmy swoje tempo, a później kontrolowaliśmy wynik i utrzymywaliśmy cały czas taką samą różnicę. Czasami się zwiększała, innym razem zmniejszała, ale wynik był pod kontrolą - podkreślił młody szczypiornista.

Czytaj także:
Znamy gospodarzy ME 2026 i 2028
Czołowy gracz może opuścić PGNiG Superligę

ZOBACZ WIDEO: Tym wideo gwiazda sportu podbija internet. Co za umiejętności!

Źródło artykułu: