Niespodziewany początek sezonu - relacja z meczu Chrobry Głogów - Zagłębie Lubin

Nie tak miała wyglądać inauguracja sezonu w Głogowie. Gospodarze liczyli na zwycięstwo z sąsiadem zza miedzy, jednak rzeczywistość okazała się bardzo bolesna. Lubinianie nie pozostawili złudzeń kto na dzień dzisiejszy jest lepszy odnosząc wysokie i zdecydowanie zasłużone zwycięstwo.

Dawano już derby nie były tak jednostronne. Najczęściej potyczki sąsiadów zza miedzy obfitowały w agresywne zagrania w obronie, bardzo często trzeszczały kości, a zawodnicy zostawiali na parkiecie mnóstwo zdrowia. Tym razem podopieczni Jarosława Cieślikowskiego nie mieli zbyt wielu argumentów w pojedynku z dużo lepiej dysponowanym przeciwnikiem, ulegając Zagłębiu w stosunku 22:32.

Zanim piłkarze ręczni Chrobrego i Zagłębia zainaugurowali nowy sezon na parkiecie hali im. Ryszarda Matuszaka miała miejsce miła chwila. Działacze oraz kibice Chrobrego podziękowali Przemkowi Pitoniowi za lata w których stał między słupkami głogowskiej bramki. I był to chyba jedyny tego dnia przyjemny moment dla gospodarzy niedzielnego pojedynku. Chrobry podchodził do pierwszego pojedynku z wielkimi nadziejami. Pierwszy raz od kilku lat w zespole pojawili zawodnicy, po których można się spodziewać, że będą w znacznym stopniu decydować o sile zespołu. Zarówno Maciej Ścigaj jak również Tomasz Mochocki należeli do czołówki strzelców ekstraklasy, dlatego kibice liczyli na ich snajperskie popisy. W przedsezonowych sparingach nieźle prezentował się Krzysztof Szczęsny, doświadczony bramkarz, który powinien doskonale uzupełniać się z Sebastianem Zaporą. Oczekiwania jedno, rzeczywistość drugie. Zagłębie, które z pewnością celuje w medal, nie przestraszyło się gospodarzy i praktycznie od samego początku przejęło inicjatywę. Dość powiedzieć, że w 15 minucie po bramce Bartłomieja Tomczaka Zagłębie prowadziło 8:2 i nie oddało prowadzenia do końca spotkania. To był praktycznie nock-out. Gospodarze nie potrafili przeciwstawić się żelaznej defensywie podopiecznych Jerzego Szafrańca, w której prym wiódł Paweł Orzłowski. Wprawdzie popularny "Orzeł", co jest już zresztą tradycją w Głogowie, zszedł z parkietu z czerwoną kartką (3 kary 2-minutowe), jednak w najważniejszych momentach doskonale dyrygował obroną gości. W bramce świetnie spisywał się Michał Świrkula, stąd też z minuty na minutę przewaga gości powiększała się. Do przerwy Chrobry praktycznie nie istniał i schodził do szatni przegrywając aż 8 bramkami. Kibice głogowscy mieli nadzieję, że obraz gry ulegnie zdecydowanej poprawie. Niestety zawodnicy gospodarzy nie sprostali ich oczekiwaniom i nie udało im się podjąć wyrównanej walki. Zagłębie spokojnie kontrolowało wynik i nie pozwalało na zmniejszenie przewagi. Jeśli Chrobremu udawało się choć trochę podgonić wynik, natychmiast dochodziło do kontry. Ostatnią bramkę, w tym niestety nudnym spotkaniu, zdobył Maciej Ścigaj. Ostatecznie Chrobry uległ 23:31. Dwa punkty całkowicie zasłużenie pojechały do Lubina.

SPR Chrobry Głogów - MKS Zagłębie Lubin 23:31 (10:18)

SPR Chrobry: Szczęsny, Zapora 1,Kuta,Szymyślik 3,Achruk 1,Mochocki 3, Rosiak 2, Sćigaj 4, Łucak, Świtała 2, Żak 2, Misiaczyk 1, Paluch 4, Wita.

Kary: 8 min.

Zagłębie: Malcher, Świrkula, Adamczak Pi. 2, Kieliba 2, Nowak 3, Konstantin Yakovlev 7, Orzłowski, Tomczak 2, Obrusiewicz 6, Kozłowski 1, Fabiszewski, Adamczak Pa. 1, Niedośpiał 3, Stankiewicz 3.

Kary: 12 min.

Sędziowie: Baum - Góralczyk.

Widzów: 1800.

Źródło artykułu: