Niespodziewany powrót w Stali. Weteran pomógł

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Rafał Gliński
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Rafał Gliński

Założył meczową koszulkę i dodał Stali Mielec jakości w obronie. Trener Rafał Gliński po dziewięciomiesięcznej przerwie zagrał w spotkaniu PGNiG Superligi i pomógł odnieść cenne zwycięstwo z Gwardią Opole 32:28.

Kiedy latem 2021 roku Rafał Gliński - wielokrotny reprezentant Polski - obejmował Stal Mielec mówił nam: - Zostanę zgłoszony do Superligi, ale wyłącznie jako wariant awaryjny, gdyby dopadła nas plaga kontuzji. Z boku widać więcej.

Sytuacja awaryjna nastąpiła po 9 miesiącach od ostatniego występu w PGNiG Superlidze, jeszcze w barwach Górnika Zabrze. Handball Stal Mielec przegrała ważny mecz w Szczecinie i spadła na ostatnie miejsce w tabeli, w składzie brakowało niektórych graczy i Gliński postanowił pomóc zespołowi z boiska. 39-latek służył Stali doświadczeniem i z jego wsparciem mielczanie pewnie pokonali Gwardię. Dzięki temu wydostali się ze strefy spadkowej i z optymizmem patrzą w przyszłość.

Na pomeczowej konferencji prasowej Gliński - zapytany o ocenę swojego występu - skwitował z uśmiechem: - Facet nie ma kondycji, nie trenował pół roku, trochę brakuje mu siły i dużo przed nim pracy.

ZOBACZ WIDEO: Tego gola można oglądać godzinami! Cóż za precyzja

Po chwili wyjaśnił: - Chciałem być obecny obok chłopaków na boisku. Jeśli mam pomóc, to nie widzę przeszkód, żeby zagrać. Gdy nasi rekonwalescenci wrócą do składu, to będzie miał zagwozdkę. Akurat tym razem mieliśmy wolne miejsce.

Byłoby jednak grubą przesadą, gdyby patrzeć na występ Stali jedynie przez powrót grającego trenera. Mielczanie zaimponowali walecznością w obronie, świetne momenty miał bramkarz Procho, a z przodu akcje kończył Marko Nikolić.

- Była ta chęć i wola walki. Przez 50-55 minut byliśmy drużyną, tego oczekuje od chłopaków. Jeśli jeden będzie pracować za drugiego, to możemy wygrywać co najmniej u siebie. Mam nadzieję, że ten mecz zostanie w ich pamięci - skomentował Gliński.

ZOBACZ:
Węgrzy szukają selekcjonera
Przebudzenie Jędrzeja Zieniewicza