Jeszcze na początku rundy taki scenariusz wydawał się odległy, ale w 2022 roku punktują wszyscy, oprócz Zagłębia. Miedziowi przegrali sześć spotkań z rzędu, rywale nie próżnowali i to lubinianie są na ten moment na zagrożonej pozycji.
Z dna wygrzebała się Stal Mielec i trzeba przyznać, że na to zasłużyła. Drużyna Rafała Glińskiego odkupiła winy po nieudanym wyjeździe do Szczecina. Mielczanie pracowali w obronie i nie dali Gwardii rozkręcić się w ataku. Wprawdzie mieli dużo problemów z zatrzymaniem Macieja Zarzyckiego, ale środkowy sam nie był w stanie wygrać meczu. Szczególnie, gdy jego koledzy obijali bramkarza.
Damian Procho zagrał świetne zawody, od jego interwencji zaczynały się kontry, do których prawie zawsze pierwszy był Marko Nikolić. Skrzydłowy co chwilę dorzucał bramkę, po raz pierwszy pomylił się dopiero na 10 minut przed końcem (w swojej dziewiątej próbie).
Gwardziści - nie licząc Zarzyckiego i okresowo Patryka Mauera - nie mieli tak wyrazistych postaci, na tle rywali wychodziło im niewiele. Nawet gdy wydawało się, że muszą trafić, to pudłowali. Takich problemów nie mieli mielczanie, w istotnych momentach Dmitrij Smolikow i Antonio Pribanić dokładali swoje gole. Stal szybko wypracowała wysoką siedmiobramkową przewagę, potem grała solidnie i konsekwentnie. Czasem sprzyjało jej szczęście, ale zaimponowała zaangażowaniem w obronie, także przy pozornie bezpiecznym wyniku.
Handball Stal Mielec - KPR Gwardia Opole 32:28 (16:9)
Stal: Procho (10/27 - 29 proc.), Dekarz (0/4) - Nikolić 8, Pribanić 5, Smolikow 5, Sobut 4, Wilk 4, Wołyncew 3, Puljizović 2, Wojdak 1, Osmola, Graczyk, Misiejuk, Nowak, Gliński
Gwardia: Ałaj (2/12 - 17 proc.), Malcher (7/28 - 25 proc.) - Mauer 9/1, Zarzycki 8, Morawski 3, Jankowski 2, Scisłowicz 2, Klimenko 1, Sosna 1, Milewski 1, Zadura 1, Klimków, Fabianowicz
ZOBACZ:
Ważna decyzja EHF
Passa Piotrkowianina przerwana
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: David Beckham w nowej roli. Świetnie sobie radzi z patelnią