Zaczęło się świetnie dla zawodniczek Jerzego Cieplińskiego. W 3 minucie prowadziły już 3:0. Vistal grał dobrze w obronie, a piotrkowianki nie mogły się wstrzelić. Podobnie było w kolejnych minutach. W dziesiątej po celnym rzucie Moniki Głowińskiej zrobiło się już 2:6. W 14 minucie nie wytrzymał trener Janusz Szymczyk. Jego zawodniczki przegrywały bowiem 4:9. Piotrkowiankom kompletnie nic nie wychodziło. Pudłowały Sylwia Lisewska, Joanna Waga i Agata Wypych, w bramce słabo spisywała się Beata Kowalczyk. Z drugiej strony z kolei na brawa zasłużyła Patrycja Mikszto, łapiąc wiele rzutów w tym sam na sam. - Trzeba się opanować - krzyczał szkoleniowiec gospodyń. Piotrkowianki chyba nie zbyt uważnie słuchały trenera, 16 minucie rzuciła bowiem Monika Aleksandrowicz i było już 4:10. Na boisku pojawiła się Beata Skura, która kilkadziesiąt sekund później zeszła za niepotrzebny faul na 2 minuty. To zachowanie zdenerwowało Szymczyka i wprowadził ponownie do bramki Beatę Kowalczyk. Karę za Skurę musiała odpokutować Inna Krzysztoszek. Od 17 do 26 minuty przyszedł jednak dobry okres gry Piotrcovii. Rywalki z kolei potrafiły zdobyć tylko jednego gola i na tablicy pojawił się wynik 10:11. Ostatnie trzy minuty należały ponownie do Vistalu i ta faza spotkania zakończyła się prowadzeniem gości (10:14).
Obraz gry w pierwszej części drugiej połowy praktycznie się nie zmienił. Piotrcovia gra nieporadnie i nerwowo, a gdynianki spokojnie zdobywały kolejne bramki. W 43 minucie Patrycja Mikszto i jej koleżanki cieszyły się z sześciobramkowego prowadzenia (14:20). Wtedy do pracy wzięły się piotrkowianki. Niesione głośnym dopingiem doprowadziły do wyrównania 20:20 (53 min.). Za chwilę gospodynie mogły prowadzić, jednak rzut Sylwii Lisewskiej świetnie wyłapała bramkarka Vistalu. 3 minuty później był kolejny remis (21:21). Kolejne dwie bramki zdobyła Karolina Szwed powodując niesamowitą radość na ławce gdynianek. Do końca meczu pozostało wówczas ok. 90 sekund. Wtedy to swojego ósmego gola zdobyła Kinga Polenz. Ale to nie koniec dramatycznej końcówki. W 59 minucie 9 sekundzie przed szansą zdobycia bramki stanęła Monika Głowińska. Karnego obroniła jednak Beata Kowalczyk i po szybkiej akcji Sylwia Lisewska wyrównała stan meczu na 23:23. Gdynianki nie wiadomo dlaczego zaczęły się śpieszyć i Szwed spudłowała. Na 16 sekund przed końcem meczu trener Janusz Szymczyk wziął czas i kazał zagrać na skrzydło do Polenz. Co ciekawe piotrkowianka po zakończeniu meczu powiedziała dziennikarzom, że nic o tym nie wiedziała. Jej koleżanki musiały słyszeć lepiej i na dwie sekundy przed końcem podały właśnie do Kingi. Ta trafiła, choć tego dnia "zaliczyła" aż 4 słupki i poprzeczki. Szał na trybunach, z kolei gdynianki nie mogły opanować łez. Wściekły był też trener Jerzy Ciepliński, któremu pewne dwa punkty wymknęły się z rąk. Po raz kolejny przegrał z Piotrcovią w końcówce. - Myślę, że takie zwycięstwo wpłynie pozytywnie na morale zespołu - cieszył się po spotkaniu piotrkowski trener.- Nie wiem co się działo, że tak słabo grałyśmy, ale liczy się przecież końcowy wynik - powiedziała z kolei bohaterka ostatniej akcji, Kinga Polenz.
To niesamowite spotkanie obserwował selekcjoner kadry narodowej Krzysztof Przybylski. W obu zespołach grały bowiem po cztery kadrowiczki. Nie wszystkie zasłużyły na pewno na słowa uznania szkoleniowca reprezentacji.
Piotrcovia Piotrków Tryb. - Vistal Łączpol Gdynia 24:23 (10:14)
Piotrcovia: Kowalczyk, Skura - Dominiak 2, Waga, Polenz 9, Podrygała, Wypych 1, Szczecina 2, Szafnicka, Strzałkowska 1, Dąbrowska, Krzysztoszek 2, Lisewska 7
Łączpol: Mikszto, Górecka - Sulżycka 3, Głowińska 7, Szwed 5, Stachowska 2, Koniuszaniec 3, Sabała, Szott, Litwin, Jędrzejczyk, Aleksandrowicz 3, Białek
Widzów: 300.