Spore zmiany w piłce ręcznej. Znika kontrowersyjny przepis

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Arkadiusz Moryto, skrzydłowy Łomży Industrii Kielce
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Arkadiusz Moryto, skrzydłowy Łomży Industrii Kielce

Od sezonu 2022/23 zarówno w rozgrywkach klubowych jak i narodowych czeka kibiców piłki ręcznej spora zmiana. Europejska Federacja Piłki Ręcznej podjęła decyzję o zmianie przepisu, który od lat wywoływał poruszenie.

Komitet Wykonawczy Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej obradował w zeszły czwartek, 28 kwietnia, w stolicy Słowenii, Lublanie, podczas losowania fazy grupowej mistrzostw Europy 2022 kobiet, na których wystąpi także reprezentacja Polski. Spotkanie w Lublanie było pierwszym od mistrzostw Europy 2022 mężczyzn na Węgrzech i Słowacji oraz przedostatnim w sezonie 2021/22, ponieważ kolejna i ostatnia sesja EHF w trwającym sezonie planowana jest na czerwcowe Final Four Ligi Mistrzów w Kolonii (18-19 czerwca).

W trakcie spotkania Komitet Wykonawczy EHF podjął kilka kluczowych decyzji. Najważniejszą z nich jest anulowanie zasady "bramek na wyjeździe" we wszystkich rozgrywkach zarówno klubowych jak i drużyn narodowych pod egidą EHF od sezonu 2022/23. W przypadku, gdy różnica bramek będzie równa po dwóch spotkaniach fazy pucharowej, mecz zostanie rozstrzygnięty na podstawie rzutów karnych.

Przepis o "bramkach wyjazdowych" funkcjonował w piłce ręcznej od zawsze. Wielokrotnie decydował on o wyników spotkań w europejskich pucharach. Tak było chociażby w fazie pucharowej Ligi Mistrzów 2011/12 - równo dziesięć lat temu, gdy Fuechse Berlin awansowało do ćwierćfinału. Niemiecki zespół najpierw przegrał na wyjeździe z hiszpańskim Ademar Leon 23:34, by później wygrać we własnej hali 29:18. W dwumeczu było 52:52, a szale awansu przeważyła właśnie zasada bramek rzuconych na wyjeździe.

Do podobnej sytuacji doszło także w poprzednim sezonie Champions League. W edycji 2020/21 zadziałała ona na korzyść duńskiego Aalborg Handbold - przegrana na wyjeździe 29:32 i wygrana u siebie 27:24 w konfrontacji z portugalskim FC Porto. W dwumeczu było 56:56, a z awansu do ćwierćfinału cieszyli się Duńczycy, którzy w końcowym rozrachunku doszli aż do wielkiego finału tych rozgrywek. W nim dostali jednak ostre lanie od FC Barcelony (23:36).

Także w bieżącym sezonie na jeszcze funkcjonującym przepisie skorzystał ćwierćfinałowy przeciwnik Orlenu Wisły Płock w Lidze Europejskiej Kadetten Schaffhausen. Szwajcarski zespół w 1/8 finału rywalizował ze szwedzkim IK Savehof. U siebie wygrał 32:26, w rewanżu przegrał 28:34 (dwumecz 60:60).

Czytaj także:
Znamy potencjalnych rywali Wisły w F4
Nowa propozycja meczu Wisły z Vive

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ogromna zadyma! W ruch poszły pięści

Źródło artykułu: