MŚ 2017: "Zapomnijcie o Napoleonie, niewiarygodne, tragedia". Norweskie i chorwackie media po półfinale

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Reprezentacja Norwegii pokonała po dogrywce Chorwację 28:25 w drugim półfinale mistrzostw świata 2017. Postanowiliśmy się przyjrzeć, jak na to rozstrzygnięcie zareagowały media w obu krajach.

1
/ 6
źr. Dagbladet
źr. Dagbladet

"Dagbladet": Zapomnijcie o Napoleonie Bonaparte, Christianie Diorze i Charlesie de Gaulle'u. Norwegia w finale rzuci wyzwanie Francuzom

Jeden z tytułów w "Dagbladet" odnosi się do trzech ważnych postaci dla historii Francji. Nawiązuje jednak do tego, że obecnie najważniejszym obiektem zainteresowania dla Francuzów jest reprezentacja Norwegii, która zmierzy się z gospodarzami w meczu o złoty medal. Jako główni bohaterowie triumfu nad Chorwacją zostali wskazani bramkarz Torbjorn Bergerud i rozgrywający Kent Robin Tonnesen, któremu nie drżała ręka przy decydujących rzutach karnych. Doceniono też ogromny wkład w zwycięstwo Bjarte Myrhola.

2
/ 6
źr. Dagsavisen
źr. Dagsavisen

"Dagsavisen": Bergerud wprowadził nas do finału

Dziennikarze "Dagsavisen" nie mieli wątpliwości, że to bramkarzowi reprezentacji Norwegii trzeba w największym stopniu zawdzięczać triumf nad Chorwatami. Już po zakończeniu regulaminowego czasu gry wybawił on kolegów z pożaru, broniąc rzut karny Zlatko Horvata. Przypomniano także, że współpraca trenera z kadrą Christiana Berge nie zawsze układała się kolorowo. Norwegowie grają bowiem w mistrzostwach świata dzięki "dzikiej karcie" przyznanej przez IHF. W dwumeczu eliminacyjnym ulegli reprezentacji Słowenii.

ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: to, co przeżyłam, było dla mnie dramatem

3
/ 6
źr. Verdens Gang
źr. Verdens Gang

"Verdens Gang": Oto rysunek, który poruszył Myrhola

Doświadczony norweski obrotowy przed rozpoczęciem mistrzostw świata otrzymał od swojego 4-letniego syna Rasmusa rysunek, na którym trzyma na szyi złoty medal. Zawodnik, który z reprezentacją Norwegii od zawsze był na dobre i na złe, przez cały turniej posiada malunek przy sobie. Po zakwalifikowaniu się do finału powiedział: - Teraz obrazek będzie zajmować naczelne miejsce w naszym salonie.

4
/ 6
źr. 24 Sata
źr. 24 Sata

"24 Sata": Niewiarygodne! Szósta kolejne porażka Chorwatów w półfinale

Reprezentacja Chorwacji od siedmiu lat nie grała w finale ważnej mistrzowskiej imprezy. Po raz ostatni wywalczyła przepustkę do walki o złoto na mistrzostwach Europy 2010. Żurnaliści "24 Sata" skupili się na wymienianiu wszystkich kolejnych półfinałowych porażek. Podliczyli też, że spośród 18 półfinałów, w jakich Chorwaci łącznie brali udział, aż 10 zakończyło się ich niepowodzeniem.

5
/ 6
źr. Sportski Novosti
źr. Sportski Novosti

"Sportski Novosti": Tragedia w półfinale. Horvat ledwo zebrał siły. "Nigdy nie rzucałem tak ważnego karnego"

Na łamach "Sportskich Novosti" ukazała się wypowiedź zawodnika, który zawiódł w kluczowym momencie. Prawoskrzydłowy Zlatko Horvat zebrał się w sobie, by przekazać kilka przemyśleń, choć to on zmarnował karnego na wagę awansu do finału. - To był najtrudniejszy rzut karny w mojej karierze. Nigdy nie miałem okazji wykonywać go w tak ważnym momencie, ale to nie jest wytłumaczenie dla niepowodzenia. Przed oddaniem rzutu miałem dobre przeczucia, ale okazało się to złudne. Teraz czuję się okropnie - skomentował.

6
/ 6
źr. Vecernji List
źr. Vecernji List

"Vecernji List": Szkoda, że wszyscy oczekują nas w finale, ale on pozostaje zarezerwowany dla Lino Cervara

Na temat nieszczęsnego karnego dla "Vecernji List" wypowiedział się Żeljko Babić, trener Chorwatów. - Myślałem, że będzie go wykonywać Manuel Strlek, ale nie czuł się on zbyt pewnie po dwóch pomyłkach ze skrzydła. Dlatego postanowiłem, żeby raz jeszcze spróbował Zlatko Horvat - zaznaczył. Był jednak generalnie bardzo zadowolony z postawy swoich podopiecznych, którzy walczyli jak lwy od pierwszej do ostatniej minuty. Chorwaccy dziennikarze nie mogą natomiast odżałować, że nie dojdzie do powtórki finału mistrzostw świata z 2009 roku, w którym, w Zagrzebiu, ich rodacy podejmowali Francję.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)