W tym artykule dowiesz się o:
Polska kolonia
Jak na ostatnie wyniki kadry, w Bundeslidze zebrała się całkiem pokaźna grupa Polaków. Na niemieckich parkietach będzie występowało pięciu naszych szczypiornistów i nie są jedynie figurantami w składach.
Bilans jest nieznacznie ujemny, bo z elity zleciało TuS N-Luebbecke Łukasza Gieraka i Piotra Grabarczyka, w Huettenberg przepadł Szymon Sićko i wrócił do Polski. Nowe życie w Bundeslidze dostali Maciej Gębala i Maciej Majdziński. Obaj znają smak prestiżowych rozgrywek. Ten pierwszy powąchał parkietów jako żółtodziób z Magdeburga. Teraz Michael Biegler ściągnął go do Lipska i ustanowił szefem obrony. Majdziński zaliczył kilkanaście występów w Bergischer HC, ale dopiero po spadku na zaplecze wywalczył siódemkę na stałe i grał na tyle dobrze, że kibice powoli zaczęli domagać się jego powołania do reprezentacji. W nowym sezonie na pewno zbierze sporo minut na prawym rozegraniu beniaminka.
Mocną pozycję w SC Magdeburg wypracował sobie Piotr Chrapkowski. Trener Bennet Wiegert zaczyna od niego ustawianie obrony, w razie potrzeby Polak pogna do przodu i pokaże, że ma sporo pary w ręce. W TBV Lemgo Piotr Wyszomirski będzie dzielił czas między słupkami z Peterem Johannessonem. Andrzej Rojewski jeszcze trochę odpocznie po operacji kolana, ale po powrocie zajmie miejsce na prawym rozegraniu Lipska, w końcu to czołowy strzelec zespołu.
Jeśli jednak któryś z Polaków może myśleć o podium, to tylko Chrapkowski. Kilka miesięcy temu Magdeburg szedł jak przecinak, odprawiał każdego rywala i prawie wspiął się na trzecią lokatę.
Trzej królowie
Faworyci? Kopiuj-wklej z poprzednich lat. Podrażnione Rhein-Neckar Loewen, głodne THW Kiel i mistrz, SG Flensburg-Handewitt, akurat chyba najsłabszy od lat.
Lwy nie mogą sobie darować, że na własne życzenie przegrały właściwie wszystko, co się dało. Odstawili cyrk w Lidze Mistrzów, wysłali do Kielc rezerwy, bo ważniejsza była Bundesliga. Chytry dwa razy traci. Po kilku miesiącach Andy Schmid złościł się na cały świat i mówił: - Po prostu jesteśmy frajerami. Mając kilka punktów przewagi, RNL dopadła niewyjaśniona niemoc i Wikingowie niespodziewanie (pewnie dla samych siebie) zgarnęli tytuł na finiszu.
Teraz Lwy zrobiły naprawdę dużo, by odzyskać koronę. Obrona w składzie Gedeon Guardiola, Ilija Abutović i Jesper Nielsen ... Fiu, fiu, rywalom na sam widok zrobi się ciepło. Do tego więcej jakości na kole, gdzie niemrawego Rafaela Baenę zastąpił Jannik Kohlbacher. Schmida i Mensaha Larsena może trochę zluzować chimeryczny reprezentant Niemiec, Steffen Faeth. Na minus strata Pekelera i Haralda Reinkinda (obaj THW Kiel). Nikolaj Jacobsen chce przypieczętować swój ostatni sezon trzecim tytułem i dysponuje bodaj najmocniejszą kadrą w swojej przygodzie z Lwami.
Tak efektownie nie wygląda Flensburg. Drużyna przechodzi akurat transfuzję świeżej krwi, odeszli weterani (Mattias Andersson, Thomas Mogensen), Kentina Mahe skusił Veszprem, René Toft Hansena PSG, a Barcelona Kevina Moellera. Przyszli zawodnicy na dorobku. Zupełnie nowi bramkarze (Torbjorn Bergerud, Benjamin Burić), kolejni Norwedzy, Magnus Jondal i Goran Johannessen, utalentowani Simon Hald i Johannes Golla. Pierwsze skrzypce będą jednak grali głównie ci doświadczeni, Rasmus Lauge Schmidt czy niezniszczalny Holger Glandorf.
W Kilonii cierpliwość jest na wyczerpaniu, bo THW nie zdobyło tytułu od trzech lat. Dla Zebr to wieczność. Poza tym, poprzedni sezon był katastrofalny. Fatalna jesień pogrzebała szansę na ligową czołówkę i po raz pierwszy od 2004 roku THW nie weźmie udziału w Lidze Mistrzów. Paradoksalnie może to być ich atut, odejdzie element zmęczenia. Kadrowo bez wielkich zmian. Pekeler da odetchnąć Patrickowi Wienckowi, Magnus, młodszy z braci Landinów, będzie lepszą opcją niż odesłany do Lipska Raul Santos, a Reinkind jeszcze zwiększył tłok na mocno obsadzonym prawym rozegraniu. Niemieckie media typują, że Alfred Gislason może pożegnać się z Bundesligą tytułem mistrzowskim. Jeśli zdrowy będzie Domagoj Duvnjak, to całkiem możliwe.
Lisy i Gladiatorzy w pogoni
Fuechse Berlin ciągle próbuje dopaść czołową trójkę. Akurat w poprzednim sezonie udało się wedrzeć na podium, Lisy do końca kandydowały do mistrzostwa. Taki szczęśliwy zbieg okoliczności może się już nie trafić, kilka miesięcy temu faworyci zaskakująco często wykładali się na stosunkowo łatwych przeszkodach. Berlińczykom będzie jednak trudniej głównie z powodów kadrowych.
W styczniu supersnajper Petar Nenadić odszedł do Veszprem za fortunę, latem Faeth wzmocnił RNL i druga linia nie wygląda olśniewająco. Simon Ernst znowu zerwał więzadła w kolanie, Marko Kopljar od kilku miesięcy leczy uszkodzone ścięgno Achillesa, więc Fuechse musiało działać. Było tak zdeterminowane, że wyłożyły irracjonalną kwotę 500 tys. euro za nieznanego Jacoba Holma. To raczej inwestycja w przyszłość, jakość na teraz ma zapewnić wypożyczony Wael Jallouz. Tunezyjczyk popadł w stagnację i po dwóch dobrych sezonach właściwie przestał grać w Barcelonie. Odbudowuje karierę w Bundeslidze, czyli w miejscu, gdzie kilka lat temu odbił się od THW Kiel. Wzmocniono za to koło, do Erika Schmidta dołączył Mijajlo Marsenić z Vardaru. Lisy oczekują sukcesu, inaczej będzie trudno domknąć budżet - by wypełnił niedobory kadrowe, zadłużyli się na kilkaset tysięcy euro.
SC Magdeburg znowu może namieszać. Jedynie kosmetyczne poprawki w składzie, stabilna siódemka i mozolna praca trenera Benneta Wiegerta. Niezmiennie najwięcej zależy od Michaela Damgaarda, wysoki poziom w bramce zapewniają Jannick Green i Dario Quenstedt, nie zawodzą bramkostrzelni skrzydłowi Matthias Musche i Robert Weber. Ciekawa wymiana wśród mańkutów. Albin Lagergren, szwedzkie odkrycie ostatnich lat, zajął miejsce Nemanji Zelenovicia. Piotr Chrapkowski i koledzy to drużyna na poziomie czwartej, piątej lokaty. Wszystko ponad to byłoby dużym zaskoczeniem.
Z drugiego planu
W Bundeslidze bardzo trudno zrobić nagły skok do czołówki. TSV Hannover-Burgdorf jest zaprzeczeniem tej teorii. Odkąd przejął go Antonio Carlos Ortega, zespół wreszcie zaczął grać na miarę nazwisk. A w szatni mistrz olimpijski Morten Olsen, Pawieł Atman czy Casper Mortensen. Hanowerczycy obnażyli słabość teoretycznie lepszych od siebie i zadomowili się w czołówce. Potem dopadła ich zadyszka, ale szósta lokata wstydu nie przynosi. W zespole doszło do zmian, król strzelców Mortensen odszedł do Barcelony i o powtórkę będzie trudno, choć skład wzmocnił Cristian Ugalde, trochę niedoceniany w Veszprem.
Chrapkę na czołowe lokaty ma MT Melsungen. Nie zrobili tak efektownych transferów jak rok temu, ale wzmocnienia w postaci Domagoja Pavlovicia i Yvesa Kunkela mogą dać awans w tabeli. Siódma lokata okazała się swego rodzaju rozczarowaniem, zwłaszcza biorąc pod uwagę poprzednie ruchy na rynku (Tobias Reichmann i Julius Kuehn). Ten drugi ciągnął całą drużynę i jeśli dostanie wsparcie, Melsungen może zapukać do czołowej piątki.
Metoda małych kroczków w Lipsku. Reprezentanci Niemiec Philipp Weber, Niclas Pieczkowski i Maximilian Janke, Raul Santos na skrzydle, Michael Biegler na ławce - brzmi nieźle. Górna połowa tabeli to cel dla drużyny Gębali i Rojewskiego. Do HSG Wetzlar zawitał wybijający się w Skjern serbski bramkarz Tibor Ivanisević, do wielkiej piłki ręcznej wraca Ivan Slisković, który w Goeppingen poszuka formy sprzed choroby (mononukleoza). W TSV GWD Minden odmłodzenie, podziękowano starym wygom, Charlie Sjostrandowi i Aleksandarowi Svitlicy. Ciekawym wzmocnieniem jest Białorusin Aliaksandr Podszywałow.
Tłok na dole
Walka o utrzymanie w Bundeslidze jest czasem ciekawsza niż mecze na szczycie. Często kwestia spadku decydowała się dopiero w ostatniej kolejce, a nawet ostatniej minucie sezonu.
Zazwyczaj heroiczną walkę o byt toczą beniaminkowie. W tym sezonie niekoniecznie musi tak być, bo Bergischer HC przygotowało naprawdę ciekawy skład. Po spadku utrzymali trzon zespołu i w wielkim stylu wygrali 2. Bundesligę. Doszli Rafael Baena z RNL, Jeffrey Boomhouwer z Melsungen i Daniel Fontaine, wieloletni rozgrywający Goeppingen. Utrzymanie Majdzińskiego i kolegów to całkiem realna opcja.
Gorzej wygląda drugi nowicjusz, SG BBM Bietigheim. Nijakie transfery, pożegnanie z Gerdasem Babarskasem, nie ma powodów do optymizmu. Utrzymanie byłoby znacznie większym wydarzeniem niż sam awans do elity. VfL Gummersbach rokrocznie urywa się ze stryczka, ale po stracie Simona Ernsta będzie trudno oszukać przeznaczenie. TVB 1898 Stuttgart, naszpikowany weteranami (Johannes Bitter, Michael Kraus), powinien sobie poradzić, za to zeszłoroczny beniaminek TSG Lu-Friesenheim - obok Bietigheim - jest naturalnym kandydatem do spadku. Odeszli przyzwoici gracze, ojcowie utrzymania, a następców nie widać.
Najciekawsze transfery do klubów Bundesligi:
Hendrik Pekeler Rhein-Neckar Loewen ---> THW Kiel Magnus Landin KIF Kolding ---> THW Kiel Harald Reinkind Rhein-Neckar Loewen ---> THW Kiel Raul Santos THW Kiel ---> SC DHfK Lipsk Jannik Kohlbacher HSG Wetzlar ---> Rhein Neckar Loewen Steffen Faeth Fuechse Berlin ---> Rhein-Neckar Loewen Ilija Abutović Vardar Skopje ---> Rhein-Neckar Loewen Jesper Nielsen PSG ---> Rhein-Neckar Loewen Rafael Baena Rhein-Neckar Loewen ---> Bergischer Mijajlo Marsenić Vardar Skopje ---> Fuechse Berlin Wael Jallouz FC Barcelona ---> Fuechse Berlin Simon Ernst VfL Gummersbach ---> Fuechse Berlin Torbjorn Bergerud Team Tvis Holstebro ---> Flensburg Magnus Jondal GOG Svendborg ---> Flensburg Nemanja Zelenović SC Magdeburg ---> Frisch Auf! Goeppingen Ivan Slisković Celje Pivovarna Lasko ---> Frisch Auf! Goeppingen Cristian Ugalde Veszprem ---> TSV Hannover-Burgdorf Albin Lagergren IFK Kristianstad ---> SC Magdeburg Yves Kunkel SC DHfK Lipsk ---> MT Melsungen Aliaksandr Podszywałow SKA Mińsk ---> GWD Minden Tibor Ivanisević Skjern Handbold ---> HSG Wetzlar
ZOBACZ WIDEO: K2 zimą? To powinien być mały zespół, a nie duża wyprawa