Cała piątka reprezentantów Polski świetnie spisała się w środę na trzech treningach przed kwalifikacjami do konkursu na skoczni normalnej w Pjongczangu. Trener Stefan Horngacher musiał wybrać jednak czwórkę, która stanie do rywalizacji o medale olimpijskie. Skreślił więc Piotra Żyłę, który skakał dobrze, jednak najsłabiej z Biało-Czerwonych.
- Jasne było, że odpadnie ten, który będzie skakał najsłabiej. Na skoczni normalnej byłem to ja i co zrobić? Taki jest sport. Trzeba pracować nad tym, aby w kolejnych dniach było lepiej - powiedział dla skijumping.pl.
Żyła w trzech kolejnych seriach treningowych w środę był odpowiednio 17, 18. i 13. Za każdym razem zajmował najdalsze miejsce ze wszystkich reprezentantów Polski, choć przecież były to lokaty w czołowej 20.
Skoczek nie zamierza jednak zwieszać głowy. Wciąż ma szansę na udział w konkursie na dużej skoczni - zarówno indywidualnym, jak i drużynowym. - Jestem doświadczonym zawodnikiem i nie ma sensu się tym denerwować. Złość niczemu nie służy. Nie muszę nikomu niczego udowadniać, bo zawsze daję z siebie wszystko. Trzeba walczyć dalej!
Przypomnijmy, że cztery lata temu - w Soczi - Żyła również nie wystartował w konkursie na normalnym obiekcie. Ówczesny trener, Łukasz Kruczek, desygnował go jednak do składu w zawodach na większej skoczni. Horngacher stawia przed zawodnikami proste zasady gry - najsłabszy z nich będzie musiał przyglądać się rywalizacji z boku.
ZOBACZ WIDEO Apoloniusz Tajner: Kadra skoczków jest silniejsza niż w Soczi
Wypowiedż prawdziwego gentelmena , myślę,że tzw kadra kiedyś Ciebie doceni.