W środę przedstawiliśmy raport norweskiej telewizji RDK, zgodnie z którym w torbach lecących z Norwegami do Pjongczangu znalazło się 6000 dawek leków na astmę: 1800 dawek Symbicortu, 1200 Atroventu, 1200 Alvesco, 360 Ventoline oraz 1200 Airomiru. Ponadto sportowcy będą mieli również do dyspozycji inhalatory oraz środki, które zabrali ze sobą na własną rękę.
Jak informuje sport.tvp.pl, kolejną nietypową decyzją, dotyczącą konkretnie norweskich skoczków narciarskich, jest brak zmiany strefy czasowej z norweskiej na koreańską. Oznacza to, że zawodnicy będą usypiać w dzień. W ich pokojach pojawiło się inne niż wszędzie oświetlenie, a przy oknach zawieszono ciemne zasłony.
Sztab szkoleniowy norweskiej drużyny, z Alexandrem Stoecklem na czele, postanowił ponadto, że zawodnicy w Pjongczangu nie będą mogli korzystać z komputera. - W naszej kadrze nie ma takich zakazów. Zawodnicy sami doskonale wiedzą, na co mogą sobie pozwolić, a na co nie - komentuje w rozmowie ze sport.tvp.pl Rafał Kot, były fizjoterapeuta polskich skoczków.
Dziwić nie mogą natomiast dodatkowe pokoje hotelowe do kwarantanny. - Kwarantanna w przypadku choroby jest rzeczą jak najbardziej normalną i tu nie wymyślili niczego nowego. W przypadku dolegliwości zawodnika jest konieczna - uważa Kot.
ZOBACZ WIDEO Justyna Kowalczyk pożegna się z IO medalem? "Największe szanse daję jej w sprincie"