W pierwszej części sobotniej konkurencji Kowalczyk chwilami była w ścisłej czołówce. W technice dowolnej tak dobrze już jednak nie było i ostatecznie Polka nie wytrzymała tempa liderek. - Justyna nie nastawiała się na bieg łączony. To było dla niej takie przetarcie przed kolejnymi startami. Nie można w zasadzie niczego powiedzieć na temat jej formy po tym skiathlonie. Biegła jednak przyzwoicie. Na pewno był to jej najlepszy bieg w tym roku - powiedział dla WP SportoweFakty Edward Budny, olimpijczyk z 1964 roku, wybitny trener, który doprowadził Józefa Łuszczka do tytułu mistrza świata.
Na podbiegu w pierwszej części pętli Kowalczyk potrafiła wyprzedzać rywalkę za rywalką. Wkrótce po starcie była nawet na drugiej pozycji. - Justyna tak biega. Chęci przewyższają możliwości. Później im dalej w las, tym gorzej. Bieg był ciekawy. Nikt nie uciekał w technice klasycznej, dopiero w dowolnej wszystko się rozstrzygnęło - powiedział Budny.
Czego można spodziewać się po kolejnych startach Kowalczyk? Ona sama deklaruje, że nastawia się na sprint i na bieg na 30 km, oba techniką klasyczną. - Możemy oczekiwać przyzwoitego biegania. Myślę, że jak będzie w półfinale sprintu to już będzie właśnie przyzwoicie, ale nie będzie to sukces, bo gdy wcześniej zdobywa się dwa złote medal olimpijskie, to już nie można mówić, że półfinał jest sukcesem - stwierdził Edward Budny.
ZOBACZ WIDEO Michał Bugno z Pjongczangu: Wzruszająca ceremonia otwarcia igrzysk. Stała się symbolem marzenia o zjednoczeniu