Podczas sobotniego konkursu olimpijskiego na skoczni normalnej w Pjongczangu warunki atmosferyczne nie sprzyjały organizatorom i zawodnikom.
Po pierwszej serii prowadził Stefan Hula, a na drugiej pozycji znajdował się Kamil Stoch. Ostatecznie Polacy nie utrzymali miejsc na podium - Stoch zajął czwarte, a Hula piąte miejsce.
Przy drugim skoku Stefanowi Huli odjęto 14,4 punktu za wiatr, przez co spadł z pierwszego na piąte miejsce. - Szczerze mówiąc nie czułem, żeby z wiatrem było aż tak mocno, ale tak policzyło. Co zrobić? Było blisko. Piąte miejsce i tak jest wspaniałe i jest dla mnie wielkim sukcesem. Była szansa na więcej, ale akceptuję to, co jest. Zadecydowały szczegóły. Mogło być inaczej, ale nie jest. Teraz po prostu przetrawię to, co się stało - mówił po zawodach Hula.
- Wiadomo, że gdzieś w środku jest złość, ale z drugiej strony po co się złościć? Co mi to da? Nic. Takim złoszczeniem tylko bardziej bym sobie szkodził. Akceptuję to, co się stało. Akceptuję to, że było blisko, ale jednak się nie udało. Będę walczyć dalej -zapowiedział.
W drugiej serii konkurs przedłużał się w nieskończoność. Zawodnicy siadali na belce, a po chwili musieli z niej schodzić. Wiatr i niska temperatura stanowiły dla skoczków duży problem.
- Patrząc na warunki pogodowe starałem się zachować spokój. Siedziałem w ciepełku, więc nie było źle. Nie było za dużych nerwów. Wiedziałem, że potrafię daleko skakać i muszę tylko to udowodnić. Tak czy inaczej - jestem z siebie zadowolony. Myślę, że to dla mnie bardzo dobry czas. Jestem w bardzo dobrej dyspozycji - zakończył.
[b]Michał Bugno z Pjongczangu
[/b]
ZOBACZ WIDEO Bronisław Stoch o konkursie w Pjongczangu. "Najbardziej przeżywaliśmy ściąganie skoczków z belki"