Dla Kamila Burego był to pierwszy w karierze awans do ćwierćfinału sprintu. Wcześniej dwukrotnie zajmował odległe lokaty w zawodach rozgrywanych stylem dowolnym. W "klasyku" spisał się zdecydowanie lepiej i dał sygnał, że w przyszłości stać go na dobre wyniki. To on, a nie Maciej Staręga, znalazł się w trzydziestce.
Wynik 22-latka wywarł wielkie wrażenie na Justynie Kowalczyk. - Przyszła nowa gwiazda biegów narciarskich - powiedziała w mix-zonie, gdy zobaczyła wchodzącego tam Burego. Polski biegacz skromnie podchodzi do osiągniętego rezultatu. - Ja się pod tym na razie nie podpisuję. Najpierw muszę to udowodnić wynikami - przyznał Bury.
- Przerosłem samego siebie tym wynikiem. Myślę, że niejedną osobę zaskoczyłem, niejedną ucieszyłem. Na więcej zabrakło mi sił. Na pewno chciałem udowodnić, że nie przyjechałem tu po nic, tylko walczyć z najlepszymi. Jestem mega szczęśliwy mogąc tu startować. To niesamowite przeżycie, szczególnie dla debiutanta - ocenił 22-latek.
Bury został polskim bohaterem wtorku na igrzyskach olimpijskich, a mało brakło, by w ogóle nie pojechał na igrzyska. Kwalifikacje wywalczył na ostatniej prostej i udowodnił, że miejsce na najważniejszą imprezę czterolecia mu się należało.
ZOBACZ WIDEO Adam Małysz: Wkładam na siebie, ile tylko mogę, ale twarz totalnie mi odmarzała