Marta Orłowska to obecnie najlepsza polska skeletonistka, z powodzeniem rywalizująca w tym sezonie w Pucharze Europy. Czemu wybrała tak mało popularny w naszym kraju sport? - Do skeletonu trafiłam w sumie przez przypadek. Mój były trener od narciarstwa biegowego zaproponował mi udział w szkółce skeletonowej w Igls. Zgodziłam się, chociaż do tamtej pory nie miałam o tej dyscyplinie pojęcia. Skeleton to sport dla odważnych, a ja do takich osób należę. Ogromna prędkość i adrenalina to po prostu coś, co lubię.
Jej ulubiony tor znajduje się w szwajcarskim St. Moritz. - To jedyny tor naturalny na świecie, który budowany jest co roku od zera. Jazda na nim to sama przyjemność. Prędkości w skeletonie osiąga się od 110 nawet do 140 km/godz. Mój rekord szybkości to 130 km/godz. - chwali się 24-latka.
Orłowska jeszcze nie nabawiła się w swojej karierze żadnego poważniejszego urazu. - Wbrew pozorom uważam, że skeleton to bezpieczny sport, choć duża prędkość, pozycja, w której zjeżdżam i brak hamulca na to nie wskazują. Mimo wszystko, gdy zdarzy mi się wywrócić, puszczam skeleton, zatrzymuję się po chwili, wstaję i jest wszystko w porządku. Kontuzje zdarzają się w każdym sporcie. Na szczęście do tej pory zawsze kończyłam na siniakach i drobnych otarciach. Skeleton to sport dla odważnych, dlatego jak ktoś lubi wyzwania, nie boi się prędkości, siniaki nie są mu straszne, to sport dla nich - mówi młoda polska zawodniczka.
Orłowskiej sporo zabrakło do awansu na igrzyska w Pjongczangu, ale jej celem jest występ za cztery lata na najważniejszej sportowej imprezie w Pekinie. - Na igrzyska kwalifikowało się tylko 20 kobiet. To bardzo mało, dlatego też było niezwykle trudno wypełnić minimum. Byłam dziesiąta na liście oczekujących. Porównując ten sezon do zeszłego, to był on dużo lepszy, ale ja liczyłam na więcej, bo wiem, że mnie na to stać. Niestety nie zawsze idzie wszystko tak, jakbyśmy chcieli, dlatego czuję spory niedosyt. Moim największym sukcesem jest szóste miejsce we wspomnianym St. Moritz. Z sezonu na sezon jest jednak coraz lepiej. Skeleton to sport, który wymaga czasu i doświadczenia. Ze względu na to, że w Polsce nie ma odpowiedniego zaplecza, chociażby ścieżki startowej, nie wspominając już o torze, jest nam zdecydowanie trudniej, ale nie poddajemy się i ciężko pracujemy, by w przyszłości rywalizować z najlepszymi - tłumaczy nasza reprezentantka.
W Pjongczangu w rywalizacji skeletonistów złoto padło łupem gospodarzy - wygrał Yun Sungbin przed Nikitą Trebugowem oraz Domem Parsonsem. Tuż za podium uplasował się marzący o medalu utytułowany Łotysz Martins Dukurs.
ZOBACZ WIDEO: Michał Kłusak: Miałem okazję zjeżdżać, odczuwając -60 stopni Celsjusza. Usta puchną jak po operacji