Austriaczka po 23 kilometrach biegu zajmowała drugą pozycję, przegrywając jedynie z Marit Bjoergen. Przewaga Teresy Stadlober nad rywalkami nie była może okazała, ale wiele wskazywało na to, że na szyi 25-latki zawiśnie olimpijski medal.
Gdy Stadlober mogła już myśleć o stawaniu na podium, popełniła koszmarny błąd. Pomyliła trasę, a po naprawieniu gafy była dopiero ósma. Na domiar złego, już na stadionie, narciarka znów pojechała w złym kierunku, ostatecznie kończąc zawody dopiero na 9. pozycji.
- Nie wiem, naprawdę nie wiem, co się stało. Dwa razy popełniłam błąd. Miałam zaciemnienie. Nie wiem, dlaczego pojechałam w złym kierunku - powiedziała Stadlober w rozmowie z "The Guardian".
Choć Stadlober z pewnością targały ogromne emocje, to Austriaczka nie obwiniała organizatorów za niedostateczne oznakowanie trasy. - Trzeba znać kurs. Jestem naprawdę smutna i rozczarowana, że tak się stało. Miałam naprawdę dobry dzień. Nim popełniłam błąd czułam, że mogę walczyć o medal - skomentowała.
ZOBACZ WIDEO Skoczkowie narciarscy powitani na Okęciu. Stefan Horngacher był pod wrażeniem
Na mecie na Stadlober czekał jej ojciec Alois, były olimpijczyk, który starał się pocieszać swoją córkę. - Płakałam. Ojciec powiedział mi, że to nie był mój dzień. Dodał też, że jeśli chce się wygrywać medale, trzeba znać trasę - zdradziła Austriaczka.
Mistrzynią olimpijską na 30 km stylem klasycznym ze startu wspólnego została Marin Bjoergen.