Dwa medale (złoty i brązowy) - taki był dorobek polskich sportowców w Pjongczangu. Oba krążki wywalczone zostały przez skoczków narciarskich. Wynik ten był znacznie słabszy od osiągniętego cztery lata wcześniej w Soczi.
Niezadowoleni z takiego obrotu spraw kibice zaczęli głośno dopytywać o sens wysyłania na igrzyska sportowców, którzy nie gwarantują walki o czołowe lokaty. Spora część z nich łączy starty w zawodach z pracą zawodową, o czym szerzej pisaliśmy na łamach WP Sportowe Fakty TUTAJ.
Ponieważ w Pjongczangu wystartowała wyjątkowo liczna reprezentacja, zaczęto mówić o tzw. turystyce olimpijskiej. Zdaniem sporej grupy osób, polscy sportowcy wybrali się do Korei na wycieczkę, a nie żeby rywalizować o jak najlepsze pozycje. Głos w tej sprawie postanowił zabrać Polski Komitet Olimpijski.
- To fakt, że mieliśmy w Korei ekipę pokaźną, ale już znacznie wcześniej - w uzgodnieniu z Ministerstwem Sportu i Turystyki (które, jak wiadomo, ponosi zdecydowaną większość kosztów związanych ze szkoleniem, a więc także przygotowaniami olimpijskimi) - Sztab Przygotowań Olimpijskich, a później Zarząd PKOl, ustalił, że miejsce w reprezentacji powinni mieć ci sportowcy, którzy wywalczą kwalifikacje międzynarodowe - tłumaczy Henryk Urbaś, rzecznik prasowy PKOl, w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty.
ZOBACZ WIDEO: Denis Urubko będzie chciał wrócić na K2. Na razie stawia sobie inne cele
W Pjongczangu zaprezentowało się 61 sportowców z 11 dyscyplin. Henryk Urbaś zapewnia, że zostali oni wybrani w drodze eliminacji. - Na pewno więc na igrzyska pojechali nasi najlepsi w poszczególnych dyscyplinach. Pewnie, że w niektórych konkurencjach były to pojedyncze osoby i o większej konkurencji w walce o miejsce w ekipie olimpijskiej trudno było mówić. Jednak czy wolno nam odbierać szansę udziały w igrzyskach zawodnikowi, którzy walczy o to cztery lata albo i dłużej, jest najlepszy w kraju i kiedy ową międzynarodową kwalifikację zdobędzie, powiedzieć mu: "Sorry, ale nie..."? Czy byłoby to fair?
Podczas igrzysk w Vancouver i Soczi polscy sportowcy zdobyli po sześć medali. Mało kto liczył na powtórkę tych sukcesów, jednak dwa krążki wywalczone przez Biało-Czerwonych spotkały się ze sporym rozczarowaniem. Pewnie, że chcielibyśmy mieć w reprezentacji samych przyszłych medalistów, tylko - czy to jest w ogóle realne? - pyta rzecznik PKOl.
Część reprezentantów naszego kraju, aby móc uprawiać swoją dyscyplinę, musi podejmować pracę zawodową. Bez możliwości skupienia się wyłącznie na sporcie, trudno o osiąganie dobrych wyników. PKOl zaznacza jednak, że sportowcy nie pozostają bez wsparcia.
- Regulamin stypendialny resortu sportu premiuje zawodników zajmujących w imprezach rangi mistrzowskiej lokaty od pierwszej do ósmej. Pozostali mogą liczyć na wsparcie macierzystego klubu, związku sportowego (np. ze środków sponsorskich) lub sponsorów indywidualnych. W niektórych sytuacjach zawodników do lat 26. wspierają samorządy.
Choć sam PKOl bezpośrednio nie może wspierać sportowców, to stara się o to, aby olimpijczycy nie pozostali sami. - PKOl nie ma możliwości bezpośredniego wsparcia zawodników, ale w ramach programów pomocowych MKOl stara się popierać wystąpienia polskich związków sportowych o stypendia z funduszu "Solidarności olimpijskiej". Są one dedykowane konkretnym zawodnikom, z perspektywą udziału w kolejnych igrzyskach i później szczegółowo rozliczane. Warto też wspomnieć o programie tzw. dwutorowości kariery sportowej, w którym uczestnicy m.in. Komisja Zawodnicza PKOl - mówi Henryk Urbaś.
- Chodzi o to, by uprawianie sportu na możliwie wysokim poziomie łączyć ze zdobyciem wykształcenia lub zawodu. Współpracujące z tym programem agencje starają się kojarzyć sportowców z firmami gotowymi przyjąć ich do pracy i - co ważne - stworzyć im warunki pozwalające łączyć aktywność zawodową ze sportem - zakończył rzecznik prasowy PKOl.
61 polskich olimpijczyków przeszło długą drogę, aby móc wziąć udział w zimowych igrzyskach w Pjongczangu. Każdy z nich spełnił międzynarodowe wymogi, a następnie dołożył wszelkich starań, żeby osiągnąć jak najlepszy wynik.
Niektórzy zawo Czytaj całość